czwartek, 16 marca 2017

CHAPTER THIRTEEN: Dance with me tonight



- Czemu studio jest w tym samym budynku co twoja szkoła?
- Nie wiem.
- A czemu parkujesz tak blisko tamtego samochodu? Uszkodzi ci motor drzwiami.
- Nie uszkodzi.
- A wiesz, że jest trzy po ósmej?
- Wiem! Cholera jasna, Mickey, żebym tylko nie żałowała, że cię zabrałam! - Wrzasnęła na cały parking, aż kilka osób się za nią obejrzało.
Harriet miała stresujący dzień. Najpierw zamiast przestawić budzik na drzemkę, całkiem wyłączyła alarm, potem Mickey przez przypadek zrzucił z kuchenki patelnię z jajecznicą, a na koniec utknęli w korku ciągnącym się na ukos przez cały Londyn. Do tego jeszcze dzieciak w kółko zadawał denerwujące pytania i był najwyraźniej wniebowzięty, że nie musiał iść do szkoły. A przecież przed nią był jeszcze cały wspaniały dzień z Harrym...
- Lisa, cześć! - Zatrzymała się raptownie przy kontuarze. Mickey z rozpędu zarył nosem w jej plecy. - Błagam, powiedz mi, że Harry nie przyszedł.
- Harry jest już od jakichś dwudziestu minut. A tak w ogóle, cześć, Rita. Cześć, Mickey. - Odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- Szlag by to trafił! - Zaklęła tancerka i ruszyła pędem w stronę windy. - Mickster, ruchy, bo cię uduszę!
Harry zerkał co chwilę na zegarek z miną pełną triumfu. Wreszcie ta idealna, perfekcyjna, dokładna do bólu tancereczka się spóźniła. I koniec z brakiem szczelin w porcelanowym pancerzu. Zakończył prowizoryczną rozgrzewkę i z nudów włączył wieżę. Olly Murs znów ryknął swój hit na całą salę. Styles ustawił się na wprost lustra i spróbował przećwiczyć krok, który mu wczoraj wyszedł z Mattem. Chasse czy inne gówno... Hmm. Jak na jego amatorskie oko, było całkiem nieźle. To teraz American Spin. Jeszcze lepiej. Harry, ty geniuszu, pochwalił się w myślach i spróbował to powtórzyć.
Właśnie na tym przyłapali go Harriet z Mickeyem, kiedy wpadli zziajani do sali. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i przebiegła wzrokiem od próbującego tańczyć chłopaka do odpalonej płyty w radio.
- Co do... - wykrztusiła, oddychając nierówno. Harry odwrócił się do niej i uśmiechnął się złośliwie.
- Proszę, proszę, kto to się zjawił... Cóż to, spóźniamy się na trening? - Rita aż się zatrzęsła ze złości, kiedy usłyszała jego nonszalancki ton.
- Styles, nie przeginaj. - Rzuciła torbę i usiadła, żeby zmienić buty. - Bracie, znasz Harry'ego. Harry, znasz mojego brata. Nie poszedł dziś do szkoły, będzie tu siedział. Mickster, masz nie przeszkadzać.
- A mogę się rozejrzeć po studiu? - Zapytał chłopiec, kiwając się na palcach w przód i w tył.
- Możesz. - Odpowiedziała nieuważnie, wstając na nogi. Podskoczyła w miejscu dopiero, gdy jej brat z głośnym okrzykiem "Iiiihhhaaaa!" trzasnął drzwiami. Jego dudniące kroki słychać było jeszcze dobrą minutę.
Westchnęła ciężko i odwróciła się do Harry'ego. Chłopak przyglądał jej się uważnie z rękami założonymi na piersi i nieodgadnioną miną. Cholera. Trzeba było coś powiedzieć.
- Cześć. - Mruknęła, podchodząc bliżej. Zatrzymała się tuż przed nim i już miała wziąć go za ręce, żeby ułożyć je w ramę, ale on odsunął się o krok.
- Cześć. - Odpowiedział. Rita z trudem powstrzymała się od przekleństwa. Nienawidziła zabawy w kotka i myszkę. Niestety, wiedziała, że po wczorajszym dniu nie będą mogli wrócić do porządku dziennego, tylko powinni sobie parę spraw wyjaśnić. Wzięła głęboki wdech i spróbowała powiedzieć to, co normalnie w życiu nie przeszłoby jej przez gardło.
- Przepraszam. - Wymamrotała. Harry wytrzeszczył na nią oczy. Chyba jednak nie tego się spodziewał. - Wiem, że nie jestem taka jak Matt. Nie umiem wyluzować i może dlatego czasem wychodzi mi wszystko tak sztywno, ale jednocześnie coś tym osiągnęłam. Wiem, że perfekcja to idealna metoda na sukces. Nie odpuszczę ci, ale spróbuję być trochę bardziej... cierpliwa.
- Dwa tysiące dwunasty już był. Dlaczego dziś jest koniec świata? - Zapytał osłupiały Styles. Jasne, liczył na jakiś komentarz co do wczoraj, ale bardziej chodziło mu o jakąś pochwałę, stwierdzenie, że jednak mu wychodził ten jive, a nie od razu przeprosiny. - Najpierw się spóźniasz, potem okazuje się, że przychodzisz z bratem, a na koniec mnie przepraszasz? Kim jesteś i co zrobiłaś z Harriet Holmes?!
- Za tą Harriet powinnam ci przywalić, ale wyjątkowo tego nie zrobię. - Pokręciła głową i lekko się uśmiechnęła. - To co? Zabieramy się za tego jive'a?
- Czekaj, muszę się nad tobą trochę popastwić. - Podreptał za nią do okna i oparł się o ścianę, kiedy rozciągała nogi o parapet. - Czy ja ogłuchłem, czy naprawdę powiedziałaś "przepraszam"?
- Nie powtórzę tego, Styles. - Spuściła głowę, przyciągając ją do wyprostowanego kolana.
- A czy to "przepraszam" odnosiło się tylko do wczoraj, czy do wszystkich twoich chamskich odzywek wobec mnie? - dociekał dalej.
- Za chamskie odzywki to mnie też należą się przeprosiny. - Rzuciła mu stalowe spojrzenie. - Nie jestem jedyną osobą na sali, która uwielbia wyzywać innych.
- Racja, przepraszam. Muszę być kwita. - Chwycił jej dłoń i złożył na niej mokry pocałunek.
- Nie przeginasz, Styles? - Odruchowo wytarła grzbiet dłoni o spodnie.
- Nie przeginam. Wiesz, że Matt stwierdził, że w tańcu powinniśmy być trochę bliżej niż zwykle? Bo w takim oddaleniu nie ma szans na pokazanie tej więzi między nami...
- Znowu zaczynasz mnie wkurzać. - Odsunęła się od parapetu i stanęła na środku parkietu. - Chodź tu i pokaż, co potrafisz.
- A proszę bardzo. - Podszedł do niej szybkim krokiem i włączył od nowa piosenkę. Złapał Ritę za ręce, odliczył na głos kroki i zaczął od chasse. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem...
- Kurde - zatrzymał się w miejscu, kiedy poplątały mu się nogi.
- Czekaj. - Rita położyła mu rękę na ramieniu. - Było prawie dobrze. Zamiast dostawiać nogę, daj krok w tył, będziesz miał lepsze wyjście do kolejnego kroku. I trochę szybciej.
Powoli, kroczek po kroczku, nutka po nutce, udało im się z potknięciami przetańczyć cały układ. Wreszcie zatrzymali się przed samym lustrem i popatrzyli na siebie.
- I co? Jak było? - Zapytał z niecierpliwością Harry. Rita widziała, jak bardzo zależało mu na pochwale, ale jednocześnie nie chciała, żeby zrobił się zbyt pewny siebie. W tańcu trzeba być ciągle skupionym, każdy mięśień powinien być napięty w oczekiwaniu na kolejny ruch. Jedno zachwianie, jedna pomyłka może zepsuć całą choreografię, a za duża pewność siebie może zupełnie zmienić punkt widzenia. Człowiek przestanie zauważać swoje błędy, bo wciąż będzie mu się wydawało, że robi to dobrze.
- Było... nieźle. - Przyznała. - Jak na ciebie całkiem spoko. Tylko musisz w to włożyć więcej pracy, jak zwykle zresztą.
- Więcej pracy? Siedziałem nad tym naprawdę długo! - Zaprotestował Harry. - Pierwszy raz umiałem kroki do układu po dwóch dniach treningu, to mało?
- Za mało. Znasz kroki, ale nie wiesz, jak je połączyć. Słabo czujesz rytm, nie umiesz się dopasować, gubisz dźwięki. To jakbyś śpiewał piosenkę bez odsłuchu na scenie. Melodia swoje, a ty swoje, rozumiesz?
Harry spojrzał na nią z zaskoczeniem. Chyba pierwszy raz użyła tak obrazowego porównania. Rita sama była zdziwiona tym, co powiedziała. Czy to Matt tak na nich oboje wpłynął? Czy może wreszcie coś zaskoczyło? Jakaś zębatka dopasowała się do całego zestawu i machina mogła ruszyć pełną parą?
- Śpiewasz? - zapytał niespodziewanie. Harriet zmarszczyła brwi.
- Kiedyś coś próbowałam, ale nie wychodziło. Jeszcze w podstawówce.
- Zaśpiewaj coś. - Zażądał chłopak. Rita parsknęła śmiechem.
- Nie ma mowy.
- No weź. Proszę? - Zrobił proszącą minę. Nie było siły, musiała głośno się roześmiać. Nagle umikła. To mogła być całkiem niezła okazja...
- Dobrze. - Odparła z przebiegłą miną. - Zaśpiewam ci coś. Ale mam warunek. Musisz zdobyć cztery dziesiątki.
- Żartujesz sobie? - Wcisnął ręce do kieszeni dresów i roześmiał się nerwowo. - Mam wygrać program?
- Nie program... Ale jakiś odcinek. Cztery dychy od jurorów i na próbie masz darmowy koncert. - Spojrzała na niego wyzywająco. Jeżeli taka motywacja na niego nie podziała, to...
- Zgoda. - Wyciągnął rekę, żeby ją uścisnęła. - Umowa stoi.
- Będzie ciekawie. - Nie mogła powstrzymać się od komentarza. - A teraz wracamy do tańca. Powinniśmy jeszcze wymyślić jakąś historię do...
Urwała, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie. Do sali wszedł Jay, trzymając w mocnym uścisku ramię Mickeya.
- Serio, Styles? Jesteś takim cieniasem, że przysyłasz dzieciaka na przeszpiegi, żeby mi podejrzeć układ? - Jay zatrzymał się przy parze i szarpnął Mickeya. Chłopa zacisnął zęby i przymierzył się do kopnięcia Jaya w nogę. - Daruj sobie, bo nigdy ze mną nie wygrasz.
- Zostaw go! - Rita złapała go za nadgarstek i odciągnęła od brata. - Pogięło cię do reszty?
- A ty co? Nie umiesz sama wymyślić oryginalnej choreografii? Ja pitolę, jesteście siebie warci - zadrwił Jay. Harry nie wytrzymał. Złapał rywala za kołnierz koszulki.
- Ty za to jesteś takim cieniasem, że kiedy wysyłam kogoś na przeszpiegi, to po to, żeby mieć się potem z czego pośmiać. Jeszcze raz dotkniesz brata Rity albo jakoś ją wyzwiesz, to powieszę cię za jaja na żyrandolu nad parkietem i odtańczę pod tobą freestyle'a w finale, zrozumiałeś, gnido? Zniszczyłem cię raz, to zniszczę i drugi.
- Pierdol się - Jay wyrwał się Harry'emu i wyszedł z sali, nie oglądając się za siebie.
- Trenujemy dalej? - Styles odwrócił się do Rity jakby nigdy nic. - Co z tą historią?

<***>

- Pięć, sześć, siedem, osiem! Raz i dwa, trzy i... Kurde, Styles!
- Sorry no! - Harry zatrzymał się i otarł koszulką spocone czoło. - Już mi się wszystko miesza, możemy dokończyć jutro?
- Jutro jest już próba generalna, jak chcesz to zrobić? Ten jeden element mamy do doszlifowania i koniec! Nie moja wina, że ciągle się mylisz w tych wykopach. - Sięgnęła po butelkę wody i napiła się. Była ósma wieczorem, a oni trenowali od ósmej rano. Dwanaście godzin z jedną godzinną przerwą na obiad to była męka.
- Jutro możemy przyjść na siódmą i będzie. - Usiadł na podłodze i rozmasował nogi. Łydki bolały go bardziej niż po joggingu z trenerem.
- Ty? Przyjdziesz na siódmą? A potem do północy w studio? Przecież jutro jest odcinek, nie mogę ryzykować, że wywalisz się przed kamerą!
- Dam radę. - Powtórzył z uporem Harry. - Zdrzemnę się w dzień i będzie. W trasie często tak robiliśmy.
- Jak? - Usiadła obok niego, praktycznie się poddając. Sama też miała dość.
- Spaliśmy po godzinie, dwie. - Wzruszył ramionami. - Czasem miałem dwadzieścia minut drzemki, potem wywiad, sesja, nagranie do programu, wieczorem koncert, a później jazda tourbusem do kolejnego miasta. I tak codziennie. Zwłaszcza w trasach po Europie, bo jak jeździliśmy po świecie, to więcej czasu spędzaliśmy w samolotach i to jednak był inny komfort podróży.
- Dobra - westchnęła dziewczyna. - Jutro na siódmą. Tylko się nie spóźnij.
- Nie martw się, wstanę.
Zaczęli się zbierać do wyjścia. Harriet dziś nie miała motoru, dlatego szybko wysłała smsa Davidowi, żeby po nią przyjechał. Kiedy już mieli wychodzić z sali, drzwi się otworzyły i wpadł przez nie Niall.
- Ludzie! - wysapał z niezłą zadyszką. Harry z zadowoleniem stwierdził, że dzięki tym treningom był jednak w zdecydowanie lepszej formie niż jego przyjaciele. - Nie uwierzycie!
- W co? - spytała zniecierpliwiona Rita. Nienawidziła, kiedy ktoś przeciągał swoją wypowiedź, zamiast powiedzieć wprost, o co mu chodziło.
- Własnie dostałem newsa od managera! Będziemy śpiewać w jednym odcinku!
- Serio? - Harry ożywił się. - Ale jak? Przecież ja tańczę!
- To będzie jakiś ósmy albo siódmy odcinek, mamy śpiewać w drugiej połowie programu, ludzie będą tańczyć do muzyki na żywo. I wy też!
- Ale jak to na żywo? - Zapytała Harriet. - Co wy w ogóle będziecie śpiewać? Z tego co wiem, to wasza muzyka jest trochę... - urwała, zanim powiedziała za dużo.
- No? - Zainteresowali się jednocześnie Harry i Niall.
- Nijaka. - Znalazła łagodne określenie. - Jeśli chodzi o taniec towarzyski! - Dodała szybko. - Nie macie tam chyba żadnego walca ani samby.
- No właśnie chyba mamy, skoro nas wybrali. - Zaprotestował Niall, urażony słowem "nijaka".
- Cóż, nie ja was wybierałam, dlatego powiem wprost. - Rita popatrzyła na nich z politowaniem. - Chcą większego rozgłosu. Dziwne, że tego nie zauważyliście. I pomyśleć, że siedzicie w tej branży dłużej niż ja.
- Rozgłos rozgłosem, ale jakieś piosenki muszą się nadać. - Nialler nie ustępował. - I dlatego tu jestem.
- To znaczy? - spytała zrezygnowana, spoglądając na zegar w telefonie. Miała jeszcze jakieś pięć minut do przyjazdu Davida.
- Przesłuchasz nasze piosenki i ocenisz, co jest czym.
- O nie. Nie, nie, nie, nie mam czasu! - Zawołała ze zgrozą. Przecież to mogło potrwać wieki. - Idź do Ricardo, tego gościa od aranżacji muzycznych. On ci wszystko powie.
- Z nim się spotkamy jutro, ale nie chciałbym wyjść na totalnego głąba, który nie wie, że do jego piosenki można zatańczyć salsę. - Dziewczyna zamknęła oczy i odliczyła w myślach do dziesięciu. Niestety, kiedy otworzyła znowu powieki, ci irytujący ludzie wciąż stali przed nią.
- Horan. - Zaczęła groźnie. - Nie znasz się na tańcu, więc nikt ci nie zarzuci, że jesteś głąbem. A ja nie mam czasu! David zaraz przyjedzie!
- Zaczeka. - Niall pociągnął ją pod lustro i usiadł na podłodze, odpalając przyniesionego tableta. - Siadaj, słuchaj i oceniaj.
- Nie ma mowy!
- A na trening to miałaś czas - odezwał się milczący Harry. Świdrował ją złośliwym spojrzeniem. - Potraktuj to jak... ćwiczenia końcowe. Twój chłopak zaczeka.
Rita zmroziła go wzrokiem i popatrzyła na Horana. Potem na zegarek. Cholera.
- Tylko szybko. - Usiadła obok i ponagliła Nialla wzrokiem. - Dawaj, dawaj, bo serio nie mam czasu!
Chłopak z triumfem w oczach włączył "What Makes You Beautiful". Harry nawet nie zdążył zaśpiewać połowy swojej pierwszej solówki, gdy Harriet przerwała.
- Cha cha. Następna.
- Serio, mamy tu cha chę? - Parsknął niedowierzającym śmiechem Harry.
- Tak, możesz ją zatańczyć na koncercie. - Pokręciła głową z irytacją. - Następna, mówię.
Kilka piosenek z pierwszej płyty zlekceważyła. Ta beznadziejna, do tej nawet tańca nowoczesnego nie da się zatańczyć, to już porażka... "One Thing" uznała za naciąganą cha chę do przeróbki, a "I Want" za pseudo-foxtrota. Reszta do kosza.
- Czekaj! - zatrzymała na moment "Kiss You", kiwając głową w rytm muzyki. Wstała, odrzuciła torbę i uśmiechnęła się pod nosem. - Styles, chodź! Przecież to jive!
Wyciągnęła do niego rękę i ustawiła go na parkiecie. Na jej polecenie Niall włączył piosenkę jeszcze raz i zaczęli układ, bez wstępnej scenki. Wychodziło im już naprawdę dobrze, mogli spokojnie zaprezentować choreografię w programie. Jasne, nie było idealnie, jak spod igły, ale w porównaniu z cha chą z pierwszego odcinka... Cóż, Styles zaczynał chwytać. A taniec do własnej piosenki to zupełnie inna bajka.
- Wow! To na pewno zatańczę na koncercie - roześmiał się, kiedy skończyli układ.
- Pokaż, co masz dalej! - Rita zachęciła Nialla. Odrzuciła "Little Things", ale "Live While We're Young" uznała za materiał na cha chę, a przynajmniej ten fragment, gdzie śpiewane były zwrotki. Na dłużej zatrzymała się przy "Irresistible" i "Moments". Chwilę słuchała z zamkniętymi oczami, a kiedy "Moments" się skończyło, popatrzyła na Stylesa.
- Jeżeli jakimś cudem dotrwasz do tego odcinka z waszym występem, to tańczymy do tego rumbę. To jedyna wasza piosenka, która podoba mi się bez żadnych zastrzeżeń.
- Jak na ciebie to duża pochwała - skomentował Niall i włączył kolejne utwory.
Większość piosenek nie nadawała się do tańca towarzyskiego. Wyjątkami były jeszcze "One Way Or Another" i "Story Of My Life". Ta druga była dobra do aranżacji foxtrota, natomiast ta pierwsza nadawała się od biedy na kolejnego jive'a. Kiedy Rita próbowała namówić Harry'ego na kolejną próbę ich układu, a Niall śmiał się do rozpuku z ich walki na argumenty, drzwi do sali się otworzyły.
- Nie zapomniałaś o czymś? - Rita momentalnie się opamiętała na widok Davida. Zerwała się z miejsca i podbiegła do chłopaka.
- Przepraszam, kochanie! Musiałam jeszcze...
- Widzę, że masz podwózkę, więc nie rozumiem, po co do mnie pisałaś - stwierdził beznamiętnie, ale Harriet wiedziała doskonale, że w środku gotował się ze złości. Ze wszystkich rzeczy na świecie jej chłopak najbardziej nienawidził być ignorowanym. A to jej ostatnio wychodziło perfekcyjnie.
- David, czekaj! - Ale Finnegan odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali. Dziewczyna została przed drzwiami, gapiąc się w ścianę. Zagryzła wargi z upokorzenia i próbowała z całych sił powstrzymać się od głośnego krzyku.
- Eee... to może...
- Styles. - Przerwała Niallowi ostrym głosem. - Odwieziesz mnie do domu.
- Jasne - nawet nie myślał, żeby się jej sprzeciwić. Takim tonem mówiła tylko wtedy, gdy była niewyobrażalnie wściekła.
W ciszy przebyli drogę do samochodu, na parkingu pożegnali Nialla i pojechali w stronę domu tancerki. Harry prowadził ostrożnie, zerkając co jakiś czas na swoją partnerkę. Nie odzywała się słowem, patrzyła tylko przed siebie i zaciskała z całej siły wargi. Nie wiedział, czy miała zamiar wybuchnąć krzykiem, czy płaczem.
Dopiero, kiedy zahamował pod jej mieszkaniem, odwróciła się w jego stronę.
- Nie wiem, co sobie wyobrażasz - powiedziała lodowatym tonem. - Ale wiedziałeś, że po tych twoich idiotycznych komentarzach zostanę na sali i odsłucham wasze durne piosenki. Jeżeli myślisz, że w jakiś sposób skłócisz mnie i Davida, to się grubo mylisz. A nawet jeśli ci się to uda, to nigdy w życiu nie spojrzę na ciebie tak jak na niego.
Wysiadła z samochodu, nie dając mu nawet sekundy na odpowiedź i zniknęła w bramie.


________________________________________________________
No, po tym już możecie zacząć nie lubić Davida xD

Okej, kochani, rozdział gotowy, oddaję go w wasze łapki. Kolejny... tradycyjnie proszę o dwa tygodnie na napisanie :) postaram się wyrobić!

Dziękuję za wszystko <3 a teraz lecę uczyć się gastrologii -.-
Roxanne 

7 komentarzy:

  1. Wow wow wow, co tu się wydarzyło? Chyba jak do tej pory jeden z bardziej energicznych rozdziałów. Kto by się spodziewał, że David okaże się takim burakiem (no żarcik, od razu wiedziałam, że nim będzie). Harry biedaczek musi być skołowany: raz go ta Rita przeprasza, później zjeżdża - ciężko za nią nadążyć. Ciekawe jak im pójdzie występ w najbliższym odcinku? Może 4 dziesiątki i usłyszymy śpiewającą tancerkę. No i rumba do "Moments"... ale pewnie długo będziesz kazała nam na to czekać haha
    Powodzenia w nauce gastrologii.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, Harry w jivie cztery dziesiątki? xD Ciekawe, ciekawe... zastanowię się nad tym, przeglądając moją tabelkę z punktami ;)
      Wiem, to było zbyt przewidywalne, że David okaże się burakiem... Ale stwierdziłam, że macie tu tyle zagadek i zakładów do obstawienia, że jednej rzeczy nie musicie się już domyślać :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. <3 Czy mówiłam ci że cię kocham? Uwielbiam to jak piszesz! Z każdym dniem czekam na to aby był kolejny rozdział! Powodzenia w nauce, wiem jak to jest gdy nie wie się za co wziąć do nauki bo tyle tego że głowa mała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jakoś w święta. Przepraszam za przerwę, ale miałam dwa tygodnie zaliczeń plus przeprowadzkę na głowie :)

      Usuń
    2. Jasne wszystko rozumiem, czekam więc cierpliwie xd

      Usuń