wtorek, 2 maja 2017

CHAPTER FOURTEEN: Dear future husband...




- Panie i panowie, chciałbym podać teraz definicję jive'a. - Bruce wyjął z kieszeni kartkę, odchrząknął teatralnie i zaczął czytać. - Jive jest tańcem radosnym, kiedy się go skończy tańczyć. Bierze wszystkie wady od quickstepa i od cha chy. Autor... Harry Styles.
Widownia wybuchła śmiechem i oklaskami. Kamera zrobiła zbliżenie na parę numer pięć. Harry opierał się łokciem o ścianę i posłał oczko w stronę obiektywu. Rita, z założonymi na piersi rękami, popatrzyła na niego krzywo i uśmiechnęła się łobuzersko do kamery. Wyglądali, jakby żywcem wyjęto ich z lat pięćdziesiątych. Harriet była ubrana w różową sukienkę z kloszowanym dołem, sięgającą jej do kolan, a na wierzch zarzucony białą koszulę z rękawami do łokcia, związaną w pasie. Włosy uczesano jej w koński ogon, z lokiem nad czołem, przypominającym grzywkę. Harry założył czarne spodnie, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Czerwone trampki zostały przez niego wybłagane u Michelle, która z ciężkim sercem zgodziła się na taką stylizację. Teoretycznie można było zatańczyć jive'a w trampkach... Ale tamte lakierki były tak świetnie dopasowane! Jedynie w kwestii fryzury Harry nie miał zastrzeżeń. Fryzjer zaczesał mu włosy do góry w typowy "elvisowski kaczy kuper", z gładkimi bokami i kilkoma kosmykami odstającymi wyżej nad resztą. Do tego zabronił mu kategorycznie dotykać fryzury choćby czubkiem palca. Styles podejrzewał, że nawet przeczesanie włosów ręką nie zmieniłoby tego ułożenia, podlanego hektolitrami lakieru do włosów. Czuł się prawie jak Zac Efron w "Hairspray". Przynajmniej nie miał tyle żelu na głowie.
- Idźcie, szybko! - popędził ich jeden z asystentów reżysera. Przed wyjściem zza kulis Rita zatrzymała się raptownie i odwróciła się do chłopaka.
- Nieważne, jak cię ocenią. Jasne? - zaskoczony pokiwał głową. - Zatańcz sercem. Baw się, jak na treningu z Mattem.
- A co z...
- Nie myśl tylko o technice. Tańcz sercem. Zagraj to. Jesteś dobrym aktorem.
Styles nie miał pojęcia, co jej odpowiedzieć. Po chwili otrząsnął się i ustawił w pozycji wyjściowej, jeszcze za kulisami. Rita zeszła na scenę, gdzie po sekundzie dołączyło do niej kilka tancerek w podobnych strojach, które miały uzupełniać ich choreografię. Na telebimach wyświetlano jeszcze filmik z prób, na których w zabawny sposób udało im się przedstawić walkę Harry'ego o trampki i kilka nieudanych kroków, komentowanych przez brata Rity. Smarkacz po epizodzie z Jayem kontynuował zwiedzanie studia i dołączył do ekipy filmowców, jako wścibski reporter. Zrobił furorę w spotach Kai Scodelario i Allison Hammond. Harriet początkowo nie chciała się na to zgodzić, ale kamerzysta i reżyser ją ubłagali. Takim oto sposobem para numer pięć była na językach wszystkich, bez względu na to, o której parze się mówiło. "To brat tej tancerki od Harry'ego." "Harry Styles i Harriet świetnie sobie radzą, a jej brat, widziałaś? On kiedyś będzie to prowadził!"
Oklaski ucichły i Harry wziął głęboki oddech. Teraz albo nigdy. Będzie najlepszym tancerzem od jive'a albo najgorszą imitacją Travolty. Zero szarości, tylko czarny lub biały.
Wyszedł na parkiet i stanął w wystudiowanej pozie przed schodami. Reflektory padły na niego i już zaczęli bić mu brawo. Miał ochotę wywrócić oczami. Po co tańczyć, skoro oklaskują go za samą obecność na scenie? Hmm, może po to, żeby brawo były większe. Niech zagłuszą muzykę, żeby musiał tańczyć z pamięci.
Rozległy się pierwsze dźwięki "Dance With Me Tonight". Ręce same powędrowały mu do głowy w geście udawanego przyczesywania włosów, tak dobrze znanego z wszystkich filmów o latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Rzucił spojrzenie na widownię i zatrzymał wzrok na grupce kolorowych dziewczyn, wśród których stała Rita. Udawały ożywioną rozmowę i zerkały co chwilę w jego stronę. Zaczął tańczyć swoje solo, składające się z kombinacji kicków i Fallaway Rock. Zeskoczył ze schodów i tanecznym krokiem przybliżył się do dziewczyn, żeby wyłowić spośród nich Ritę i obrotem przyciągnąć ją do siebie. Zaczęli tańczyć kolejno Windmill, Stop And Go, Whip i Mooch. Styles starał się z całych sił nie myśleć o kolejnych krokach, próbował dać się ponieść muzyce. I udawało mu się to, kiedy patrzył w oczy swojej partnerce. Uśmiechali się do siebie i z boku musiało to wyglądać, jakby uwielbiali tańczyć w jednej parze.
Kiedy odskoczyli od siebie i zaczęli obok wykonywać lustrzane odbicie tych samych kroków, Harry przelotem uchwycił w tłumie twarz Davida. Jeżeli dobrze zinterpretował wyraz jego twarzy w tym ułamku sekundy, to chłopak Rity był wyraźnie wkurzony. Styles miał ochotę jeszcze bardziej go zdenerwować, pokazać, że mogą tu i teraz zacząć walczyć o nieświadomą niczego dziewczynę. Ale zaraz o tym zapomniał, kiedy nadeszła pora na najgorszą figurę w tym tańcu, podnoszenie z saltem. Wykonał obrót jednocześnie z Ritą, wylądował za jej plecami i złapał ją w talii. Uniósł ją, żeby zrobiła szpagat z podskoku, a potem przerzucił przez ramię tak, że znalazła się za jego plecami. Oparła się rękami na podłodze, praktycznie robiąc mostek i błyskawicznie się prostując. Udała, że odpycha go ręką, a on padł na parkiet, pozwalając, żeby przeszła nad nim, wykonując klasyczne walks. Aż zamknął oczy, bo ciężko byłoby mu się skupić na zakończeniu, gdyby w głowie zostało mu tylko to, co Rita miała pod spódnicą. Zerwał się na równe nogi, wykonał podwójny obrót i wylądował na kolanach przed dziewczyną, która na koniec odwróciła się do niego plecami, jakby była na niego obrażona.
Koniec. Te półtorej minuty ciągnęło się jak guma. Wstał z parkietu, próbując opanować oddech po szaleńczym tańcu. Większa część widowni wstała, oklaskując ich głośno. Czyli jednak nie było tak źle... Pod jego nogami wylądował jakiś pluszak. Podniósł go z uśmiechem i pomachał nim do tłumu. Złapał Ritę za rękę, wykonał z nią przepisowy ukłon z obrotem i trzymając dłoń na jej plecach, ruszył w stronę jury.
- Ale się działo! - Prowadzący powitał ich z szerokim uśmiechem. - On ledwo żyje! Harry, żyjesz?
- Jeszcze - odparł do mikrofonu, próbując wciąż opanować oddech.
- To póki jeszcze nie padłeś od tego zabójczego tempa, to wysłuchajmy opinii jurorów. Len?
- Wreszcie przestałeś się denerwować krokami, Harry. Ten jive był naprawdę niezły. - Oznajmił Len Goodman. Chwilę odczekał, żeby dalszej wypowiedzi nie zagłuszyły piski widowni. - Dziś nie skupiłem się na pojedynczych krokach, patrzyłem na całokształt. W pierwszym odcinku miałem wrażenie, że jesteś w programie na siłę, że boisz się otworzyć. W zeszłym tygodniu byłeś mniej spięty, ale dalej tworzyłeś między sobą a tańcem niewidzialną barierę, jakbyś chciał powiedzieć "to nie ja tańczę, to tylko moje nogi, ja jestem poza tym". Dzisiaj wreszcie poczułeś się w tańcu swobodnie.
- Dodałbym jeszcze - wtrącił się po brawach Bruno Tonioli. - Dodałbym jeszcze, że zacząłeś się tym tańcem bawić. Włączyłeś odrobinę aktorstwa, swojego poczucia humoru. Oglądałem z ciekawości kilka twoich występów na koncertach. Wygłupiałeś się z kolegami z zespołu, śmiałeś, zmieniałeś teksty piosenek, żeby wasze show były ciekawsze. I dzisiaj uczyniłeś pierwszy krok, żeby zrobić to samo w tańcu. Uważam! - podniósł głos, bo fanki pary numer pięć znów zagłuszyły jury. - Uważam, że masz duże szanse wylądować co najmniej w ćwierćfinale, jeśli tylko się całkiem otworzysz i dasz ponieść muzyce.
- Po takiej opinii warto tylko dodać, żebyście głosowali na tę parę, bo warto zobaczyć, jak bardzo Harry się otworzy do ćwierćfinału. - Zaśmiał się Bruce. - Lećcie do Tess i zobaczymy, jakimi ocenami was obdarzą jurorzy.
Pomachali jeszcze raz do publiczności i zniknęli za kulisami.
- O matko! - Rita szła szybko do pokoju gwiazd, gdzie czekała na nich prowadząca. - Było dobrze, Styles, nawet bardzo!
- Serio tak myślisz? - chłopak popatrzył na nią z nieukrywaną radością.
- A słyszałeś, co mówili? Mamy szansę na dobre oceny. Może nie czterdziestkę, ale trzydzieści na bank! - Klasnęła w dłonie. - Oby tak dalej.
Ruszyła szybciej korytarzem, mijając popędzających ich asystentów, a Harry deptał jej po piętach, myśląc intensywnie nad tym, co powiedziała. Czy ona na swój sposób próbowała mu powiedzieć, że w niego wierzy i że mają naprawdę szansę na ćwierćfinał?
- I witamy parę numer pięć! - rozbrzmiał głos Tess Daly. Weszli w krąg uczestników konkursu, bijących im brawo. Zatrzymali się przy prowadzącej.
- To było wspaniałe! Harry, przepraszam, że to powiem, ale nie spodziewałam się takiego tańca, takiego talentu do jive'a! Byliście niesamowici! Jak się czujesz po występie? - podsunęła mu mikrofon pod sam nos.
- Myślę, że przesadzasz. - Zaśmiał się Harry. - Poszło mi nieźle, ale na pewno mogło być lepiej. Rita pewnie jutro zasypie mnie uwagami na treningu.
- Daj spokój! Rita! Może jeden dzień odpoczynku dla Harry'ego? Przecież zasłużył! - Rita uśmiechnęła się krzywo i przejęła mikrofon.
- Na pewno było lepiej, ale nie idealnie i cieszę się, że Harry sam to zauważył. Ostatnio próbował mnie przekonywać, że jest lepszym tancerzem ode mnie i mu nie wyszło.
- Ale tragedii też nie było! - Harry czuł się w obowiązku zaprotestować.
- Pogadamy o tym jutro - rzuciła mu znaczące spojrzenie, które zostało od razu wyłapane przez Tess.
- Oho, coś się szykuje! Harry, czy Rita jest bardzo wymagającą trenerką?
- Brakuje jej tylko bata w ręce, żeby mnie całkiem sterroryzowała.
- Miejmy nadzieję, że po ocenach jurorów trochę ci odpuści. Spójrzmy, co chcą wam dać nasi sędziowie...
Wszyscy przenieśli wzrok na ekran. Rita zacisnęła dłoń na ręce Harry'ego. Bardzo się denerwowała. Chciała, żeby wypadli jak najlepiej. Jej jedynym marzeniem w tym programie były przynajmniej jedna czterdziestka i osiągnięcie tego siódmego odcinka. Z napięciem wpatrywała się w telewizor. Siódemka. Potem dziewiątka. Kolejna siódemka. I jeszcze jedna. Trzydzieści punktów! Odwróciła się do Harry'ego, żeby go uściskać. Popatrzyli na siebie z szerokimi uśmiechami. Dokładnie tak, jak przewidziała.
- Piękne trzydzieści punktów dla pary numer pięć! I w tej chwili daje im to drugie miejsce w klasyfikacji, ale przed nami jest jeszcze sześć par, więc jeśli nie chcecie, aby Harry i Rita spadli niżej w naszej drabince, wysyłajcie smsy o treści "pięć" pod numer osiem dwa dziewięć dwa lub dzwońcie pod numer cztery cztery osiem osiem trzy dziewięć zero pięć.
Przybili sobie piątkę przed samym obiektywem kamery i zeszli z wizji. Bruce zapowiedział przerwę, a po niej występ Pixie Lott i Trenta Whiddona.
- Jak ty to przewidziałaś? Naprawdę dostaliśmy trzydzieści punktów! - śmiał się z niedowierzaniem Harry.
- Mam wprawę - odwzajemniła uśmiech Rita. - Pamiętaj, na ilu konkursach byłam. Sędziowie są wszędzie tacy sami. Craig pewnie mnie nawet pamięta z mistrzostw Europy z zeszłego roku.
- Rita! - Podeszłą do nich Karen Hauer i uściskała Harriet. - Wspaniale wam to wyszło! Praktycznie jak na konkursie!
- Prawie. - Zaznaczyła stojąca obok Aliona Viliani ze sztucznym uśmieszkiem. - Było widać kilka potknięć...
- Jury jakoś tego nie zauważyło. - Wtrącił się Theo James. - Daj spokój, Ali. To był świetny jive. Ja swój na pewno skopię, a mam wystąpić na końcu. Wszyscy zapamiętają moje pomyłki.
- Na pewno pójdzie ci świetnie, w ostatnim odcinku byłeś najlepszy. - Harry uznał, że Theo nie zasługiwał na taką wredną partnerkę jak Aliona. W gruncie rzeczy wydawał się być równym gościem.
- Tak, ale to tylko dlatego, że na mnie głosowali... - urwał, przenosząc wzrok na swoje spodnie. - Cholera, czymś się ubrudziłem.
- Trzeba cię natychmiast wyczyścić! - Aliona porwała go za rękę do którejś ze stylistek krążących po pomieszczeniu. Ich miejsce zajęła Caroline Flack.
- Harry, byłeś niesamowity. Zawsze wiedziałam, że jesteś niesamowitym tancerzem. - Rita miała ogromną ochotę powiedzieć jej, że głupio brzmi się tak powtarzać i że zachowanie nastolatki nie odejmie jej dwudziestu lat, ale się powstrzymała. Swoją drogą, to było śmieszne. Czterdziestoletnia baba jawnie latała za dwudziestoletnim chłopakiem, który mógłby być jej synem. W sumie kiedyś byli w związku, ale... To musiało idiotycznie wyglądać.
- Caroline, masz śliczną sukienkę. Jak ci się podoba tango? - Zapytała zamiast tego, żeby zmienić temat.
- Och, podoba ci się? - Flack złapała haczyk. - Uważam, że jest cudowna. Michelle odwaliła kawał dobrej roboty. - Przesunęła dłońmi po czarnym jedwabiu, opływającym jej sylwetkę.
- Chyba będziesz mogła ją nawet po programie zabrać. - Powiadomiła ją Rita. - Ja po jakimś konkursie wróciłam z pełną szafą sukienek.
- Serio? Będę musiała zapytać Michelle, ale chciałabym wziąć wszystkie stroje, jakie ona mi zaprojektowała, jest taka utalentowana...
Harry wyłączył się z rozmowy. Nie miał siły na słuchanie rozmów o durnych kieckach. Zaczął się rozglądać po red roomie i w kącie pomieszczenia zauważył skradającego się Mickeya. Zerknął na Harriet, ale ona skupiła się na rozmowie o ciuchach z Caro i nie widziała świata poza sukienkami Michelle. Typowa kobieta. Odsunął się od nich i stanął za plecami Mickeya.
- Coś zgubiłeś, młody? - parsknął śmiechem, kiedy dzieciak podskoczył, jak na sprężynie i posłał mu przestraszone spojrzenie.
- Nic nie zgubiłem, stary. - Odparował, błyskawicznie odzyskując równowagę.
- To ciekawe. - Harry przeniósł wzrok na stół z cateringiem sponsorowanym przez jakąś sieć restauracji londyńskich. - I tylko przypadkiem polujesz na te miniburgery? - Mickey zacisnął zęby i wywrócił oczami. Styles pokręcił głową z westchnieniem.
- Idź, osłaniam cię. - Młody zmarszczył brwi, a po chwili, gdy zorientował się, że Harry nie żartował, ruszył pędem do stołu i zgarnął furę jedzenia na papierowy talerzyk.
- Jednak nie jesteś taki zły.
- Dzięki. - Prychnął Styles. - Ktoś cię pilnuje?
- Zwiałem Davidowi, ale chyba nawet nie zauważył. Powiedział, że ma zamiar ci wpierdolić.
- Młody! Uważaj na słownictwo!
- A ty uważaj, jak będziesz gdzieś jechał. On trenuje karate. Ma czarny pas czwartego stopnia.
- A ja trenowałem kiedyś boks i co? Poza tym, czemu się o mnie martwisz? - Zlustrował go podejrzliwym wzrokiem.
- Nie chcę, żeby ci połamał tę buźkę, bo moja dziewczyna będzie mi przez miesiąc płakała w rękaw. - Odparł z ustami pełnymi miniburgerów.
- Nie jesteś za młody na dziewczynę?
- Ona myśli, że to tylko przyjaźń. - Wyjaśnił Mickey. - Mogę jeszcze colę?
- Jest tylko woda, trzymaj. - Podał mu butelkę gazowanej.
- Mogę też ciacho? - Chłopiec popatrzył tęsknie na paterę z muffinami. Harry skinął głową.
- Czekaj! - Zatrzymał Mickeya, kiedy chciał odejść z talerzykiem ciastek. - Weź jeszcze kilka i zaniesiesz mojej mamie, dobra? Wiesz, jak wygląda?
- Wiem. Siedzi obok twoich kolegów z zespołu. Ma czarne włosy.
- Dokładnie. To zaniesiesz?
- I tak nie mam po co wracać do Davida, on gdzieś polazł. - Mickey wzruszył ramionami i zniknął w tłumie ludzi. Harry patrzył za nim przez chwilę. David zostawił dzieciaka samego? To się Rita wkurzy.

<***>

I znowu stali na środku parkietu, czekając na werdykt. Te chwile były dla Rity najgorsze. Nienawidziła tego nieznośnego oczekiwania, tego budowania napięcia, zawieszania głosu przed wypowiedzeniem ostatecznego słowa... Wolała dostać wyniki na kartce, przeczytać i mieć święty spokój. Ale nie! Wszystko musiało być wielkim show dla widzów, od pierwszego do ostatniego słowa reżysera. A ona musiała się uśmiechać, mimo że makijażystka chwilę wcześniej wsadziła jej pędzelek od tuszu w oko.
Jakoś opanowała to mimowolne mruganie, ale w dalszym ciągu czuła ból. Mimo to prezentowała ciągle wspaniały uśmiech i udawała, że nie martwiła się o wyniki, a tak naprawdę w środku jej jelita zwijały się w supeł. Nie liczyła na pierwsze miejsce, ale przynajmniej trzecie... W zeszłym odcinku było czwarte. Teraz w klasyfikacji byli na piątej pozycji. Cholerni mistrzowie amatorskiego tanga. Cholerna Aliona i cholerna Camilla. Cholerni Jay z Kristiną.
- Pierwsze miejsce w dzisiejszym odcinku zdobywają... Theo James i Aliona Viliani!
Znowu! Theo niby tak się martwił o swojego jive'a, a zatańczył, jakby był co najmniej synem Elvisa Presleya. Podejrzewała, że bukmacherzy już obstawiają jego wygraną w zakładach.
- Na drugiej pozycji uplasowali się... - Chwila zupełnie niepotrzebnego napięcia. - ... Caroline Flack i Pasha Kovalev!
Wow, nieźle. Podskoczyli z czwartego miejsca. Ale ich tango warte było głosu i sama Caroline, kiedy nie mizdrzyła się do Stylesa, była całkiem znośna.
- Trzecie miejsce i jeszcze podium mają... William Moseley i Camilla Dalerup!
- Czy widzom to się nie zaczęło robić nudne? W kółko te same pary na podium. Ej, ludzie, może wywrócimy tę tabelkę do góry nogami?
- Czwartą pozycję zajęli... Harry Styles i Rita Holmes!
- Tak! - Nie mogła powstrzymać się od okrzyku zwycięstwa. Harry przytulił ją mocno, niemal miażdżąc jej żebra. Reflektor nad nimi zgasł.
- Wiedziałem, że się uda! Głosowali na nas! - Cieszył się jak dziecko. Odwrócili się, żeby nie przeszkadzać w wymienianiu kolejnych par, ale Rita czuła wciąż podekscytowanie. Jednak mogła nauczyć go tańczyć!
Jej radosny nastrój trochę opadł, kiedy prowadzący ogłosili, że parą opuszczającą program zostali Mark Wright i Karen Hauer. Nie znała dobrze Marka, ale Karen była tutaj jedyną tancerką, z którą mogła swobodnie porozmawiać. Kiedy tylko zakończył się program, ruszyła jako pierwsza, żeby przytulić i pożegnać Karen.
- Tak mi przykro... - Przytuliła koleżankę.
- Nic się nie stało. Zobaczymy się w finale, kiedy będziesz odbierać Kryształową Kulę z Harrym. - Uśmiechnęła się tancerka.
- Daj spokój, na bank nie wygramy. - Roześmiała się Rita.
- To i tak się zobaczymy, bo w finale tańczą wszystkie pary.
- Hars! - Dziewczyna odwróciła się, żeby wyłowić z tłumu swojego brata. - Super tańczyłaś! Wiedziałem, że przejdziesz dalej!
- Dzięki, bracie! Wysłałeś smsa?
- No ba!
- To twój głos na pewno przeważył! - Potargała mu włosy i rozejrzała się w tłumie. - A gdzie David?
- Wyszedł zaraz po waszym tańcu - oznajmił jej braciszek. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Jak to wyszedł?
- No poszedł sobie. Siedziałem potem z mamą Harry'ego. - Ritę przeszedł zimny dreszcz.
- Zostawił cię? Zostawił cię samego?! - W jej wyobraźni zaraz pojawiły się czarne scenariusze. Ktoś mógł porwać Mickeya, mógł się zgubić, mógł zabłądzić w korytarzach studia, mógł wyjść sam i wpaść pod samochód. Przecież prosiła Davida o pomoc! Ufała mu! A on ją wystawił!
- Spokojnie, Rita. - Harry znalazł się nagle obok niej, prowadząc za sobą mamę, Zayna i Liama. - Młody przyszedł za kulisy zwędzić żarcie i wysłałem go do mojej mamy. Nie zginąłby tutaj.
- Nie wiem, jak mam pani dziękować... - Wyjąkała Rita, patrząc niepewnie na kobietę. Czuła się strasznie nieodpowiedzialna i przede wszystkim upokorzona. Dawno nie czuła się tak upokorzona.
- Skarbie, nie ma sprawy. W ogóle bardzo miło mi cię poznać, jestem Anne Twist. - Uściskała tancerkę, całując ją w oba policzki. - Harry mi sporo o tobie opowiadał, chciałam cię bliżej poznać.
- Pewnie mówił, jak bardzo się nad nim znęcam. - Uśmiechnęła się blado Rita. Anne roześmiała się i spojrzała na syna z miłością.
- Od zawsze lubił narzekać.
- Przepraszam was bardzo, ale muszę lecieć. Padam z nóg, a jeszcze powinnam się przebrać... Jutro trening o ósmej, Harry, pamiętaj. - Chciała odejść, ale Harry zastąpił jej drogę.
- Zaczekaj, to cię podwiozę.
- Nie trzeba, mam podw... - Zorientowała się, że jej podwózka odjechała razem z Davidem. Zamknęła oczy i policzyła w myślach do dziesięciu, żeby nie wybuchnąć płaczem. - W porządku. Jeśli ci to nie robi problemu.
- Nic się nie dzieje. Czekam na parkingu, tylko się przebiorę.
Poszła za nim w kierunku garderoby, żeby zrzucić z siebie sukienkę i ubrać się ponownie w dres. Z całych sił starała się nie myśleć o tym, że już drugi raz w tym tygodniu odwozi ją Harry, bo jej chłopak nawalił. Wtedy była na niego wściekła, a teraz czuła tylko wdzięczność, że nie zostawił jej z tym samej.

<***>

Obudziła się z koszmarnym bólem głowy. Poprzedniego wieczoru, kiedy tylko upewniła się, że Mickey zasnął wybuchnęła takim płaczem, że nie mogła się uspokoić przez prawie godzinę. David był wiecznie zazdrosny o nią i o wszystkich facetów w jej otoczeniu, co nie zmieniało faktu, że ona nie mogła być zazdrosna o żadną dziewczynę, do której się uśmiechał. Przecież on ją tak bardzo kochał.
Kiedyś Matt próbował ją przekonać, że te wszystkie wybuchy złości, chorobliwa zazdrość i groźby w kierunku każdego faceta podchodzą już pod przemoc psychiczną, ale ona zbywała go śmiechem. Kocha, więc jest zazdrosny, logiczne. Poza tym, kiedy byli sami, David zachowywał się zupełnie inaczej. Był czuły, opiekuńczy, traktował Mickeya jak własnego brata i naprawdę mu na niej zależało. Potrafili godzinami oglądać filmy, śmiać się z głupich artykułów w internecie, urządzać pojedynki w bierki, monopoly czy chińczyka. Inną sprawą były wyjazdy. Wieczne konkursy, turnieje, obozy szkoleniowe, treningi były prawdziwym sprawdzianem dla ich związku. Nie mieli dla siebie tyle czasu co standardowe pary. Zdarzało się często, że kiedy ona wracała z turnieju, on tego samego dnia wyjeżdżał na swój. Potrafił się obrazić, gdy nie miała czasu, żeby się z nim spotkać, ale jeszcze nigdy nie potraktował jej w taki sposób. Mickey musiał zostać z obcymi ludźmi, bo nie mogła polegać na własnym chłopaku. Upokarzające.
Zostawiła bratu śniadanie na stole i wyszła na trening. Nie czuła się na siłach, żeby prowadzić motor, więc złapała taksówkę i podjechała pod studio. W recepcji już czekała na nią Lisa z dość grobową miną.
- Ktoś umarł? - Zapytała bez większego zainteresowania Rita, odbierając klucz od sali treningowej.
- Nie... ale to ci się nie spodoba. - Mruknęła Lisa i wyjęła spod biurka dzisiejszy numer The Mirror. Okładka od razu przykuwała wzrok dzięki młodej parze na głównym zdjęciu i logo najpopularniejszego show w brytyjskiej telewizji. Harriet niemal straciła równowagę, gdy przeczytała nagłówek: "Czyżby szykował się nowy romans piosenkarza? Tylko u nas kulisy najgorętszej pary nowej edycji "Strictly Come Dancing"!"



__________________________________________
ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY!!!
Przepraszam za tę kwietniową przerwę, ale zwaliło mi się masę rzeczy na głowę, począwszy od kolokwiów, zaliczeń, przez przeprowadzkę, skończywszy na dwóch infekcjach. Ból ucha to koszmar, nigdy w życiu nie czułam gorszego bólu.

Polecam zajrzeć w linki do utworów na górze, zwłaszcza "I'm Still Standing", czyli jive w wykonaniu Michała Malitowskiego i Joanny Leunis :)

Jak zwykle nie można na mnie polegać, jeśli chodzi o kolejne rozdziały... Ale spróbuję jak najszybciej. Teraz będę miała trochę więcej luzu przed sesją, która jest... O Boże, za miesiąc. Za miesiąc mam sesję -.-

Dziękuję Wam za wszystko, całuję i trzymam kciuki za maturzystów (za gimnazjalistów też trzymałam!) <3
Roxanne xD

6 komentarzy:

  1. Super rozdział i czekam na kolejny. Genialnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Warto było czekać! Nie przejmuj się tym, że rozdziały nie są tak często, jakbyś tego chciała. Liczy się jakość a nie ilość. Poza tym każdy ma swoje życie i swoje problemy, więc to normalne, że nie zawsze da się ze wszystkim wyrobić. Wracając do rozdziału, lubię takiego wesołego wyluzowanego Harry'ego i tego przebojowego braciszka Harriet. Mam nadzieję, że ta dwójka "dokopie" temu wrednemu Davidowi, bo naprawdę nie znoszę dziada.
    Także powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału, dużo siły do nauki na sesję, no i oczywiście, żeby nie męczyły Cię choroby.
    Do następnego
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choroby już przeszły, teraz się zacznie sezon strasznej epidemii zwanej sesją... ten tydzień jeszcze luźny, ale kolejny to bedzie jakaś makabra -_-
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Kobieto, kocham cię, ale mam ochotę zabić cię za to że tak późńie dodajesz rozdział i za to że przerywa w takim momencie! Dlaczego ty mnie nie kochasz ? :( xd ahah
    A co do rozdział jest Boski ! Tak jak każdy! A co do chorób, znam ten ból. Jak na złość jestem chora , ledwo żyje a za 4 dni jest komunia na której muszę być :(
    Czekam z niecierpliwością na nexta ! Życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabijaj mnie, bo kto wtedy napisze zakończenie? XD
      Kocham cię, nie kłam :P jak tam, udało się wyzdrowieć na komunię?
      Dziękuję <3

      Usuń