środa, 2 stycznia 2019

...

Witajcie...
Nie logowałam się tu od kilku miesięcy. Nigdy się nie spodziewałam, że mogłabym się wypalić w pisaniu. Jeszcze większe wyrzuty sumienia poczułam, kiedy dziś tu zajrzałam, ustawiając skróty do stron na nowym laptopie. Ciągle ktoś tu jest...
Nowy rozdział, który miał być dodany, ostatnio był w edycji równo rok temu. 03.01.2018...
Właśnie teraz się zorientowałam, że nie myślałam o fanfikach od dłuższego czasu. Najpierw miałam za dużo nauki, egzamin z chorób wewnętrznych i kolejny semestr, uwagę odciągały problemy rodzinne, spotkania ze znajomymi, chłopak, kurs angielskiego... i jakoś tak przestałam się interesować chłopakami. Serio, nie wiem, co się u nich dzieje. Zayn chyba wydał drugą płytę, single Liama lecą w radio, Louis był jurorem w X Factorze bodajże, a ostatni news jaki o nich przeczytałam to ten o rozstaniu Liama i Cheryl. I teraz, kiedy o tym myślę, robi mi się jakoś przykro...
Czas powiedzieć, a raczej napisać to, co wszystkim już chyba przyszło na myśl:
WYROSŁAM Z ONE DIRECTION


Ufff.
Ciężko było to wystukać na klawiaturze.
Superwygodnej nowiutkiej klawiaturze nowiutkiego Lenovo, które ma mi śmigać z GTA, LoLem, Fortnitem i całym Steamowym zaopatrzeniem xD


Wracając do meritum.
Opowiadań nie pisałam dawno. Na Bloggera nie wchodziłam, bo myślałam, że wyparł go całkiem Wattpad, na którego swoją drogą też zaraz wejdę po dłuuuugim czasie.
Ostatnio na warsztacie miałam grę paragrafową, myślę nad jej wydaniem w masz-wybor.com.pl po poprawieniu błędów i lekkim jej wydłużeniu. Marzenia o napisaniu książki ciągle są... Ale patrzę na nie bardziej trzeźwo. Musiałabym naprawdę nad tym przysiąść, a czas jakby mi się kurczy.

Nie wiem, czy tu wrócę z kontynuacją. Bardzo bym chciała, ale w tym temacie chyba się wypaliłam. Mam ochotę się rozpłakać, bo od liceum to był gigantyczny kawał mojego życia i często myślę o swoich bohaterach, w stylu "co teraz robiliby Nattie i Liam w moim opowiadaniu", ale to już nie to.

Jeżeli chcecie tu czekać - nie mogę Wam tego zabronić. Naprawdę rozbroiło mnie, że w zeszłym tygodniu ktoś dodał komentarz. Nadzieja umiera ostatnia, więc może kiedyś, gdy będę chora, albo na urlopie macierzyńskim i wreszcie uda mi się uśpić dzieciaka, albo na jakimś bezsennym nudnym nocnym dyżurze, otworzę tę stronę, dopiszę kilka słów i poślę w świat nowy rozdział, w którym Harry wywali się na ryjek przed całym światem, tańcząc paso doble (to nie spoiler!).

Do wszystkich, którzy tu zostali - KOCHAM WAS.

I dziękuję <3

Roxanne... a właściwie Natalia