środa, 7 grudnia 2016

CHAPTER SEVEN: This Is Us




Dzień rozpoczął się od dawno nie słyszanego w tym mieszkaniu budzika. Harry nie otwierając oczu postukał palcem w ekran telefonu, ale denerwująca melodyjka wcale nie chciała się wyłączyć. Chłopak zmarszczył brwi i walnął mocniej. Zyskał jedynie to, że o mały włos nie zbił dotykowego ekranu smartfona. Zdenerwowany usiadł i wziął telefon do ręki. Ułóż liczby w malejącej kolejności? Co to było?! Dopiero po dłuższej chwili przypomniał sobie, że parę godzin temu sam przeszukał ustawienia telefonu, żeby włączyć taki budzik, po którym na pewno wstanie. Cóż, udało się. Szósta. A niech szlag trafi cały management, jego chore pomysły, Harriet i jego samego!
Jednak obietnica do czegoś zobowiązała. Jeszcze nie był takim skończonym dupkiem, skoro dawno wpojone przez rodziców zasady blokowały go przed zrobieniem dziewczynie świństwa i wystawieniem jej do wiatru po raz kolejny. Może nie zostanie królem tańca, ale przynajmniej spróbuje się dopasować i odnaleźć w tym wszystkim jakikolwiek sens. W końcu nie może być aż tak źle. Nauczy się paru kroków, zbierze owacje na stojąco, z powrotem rozkocha w sobie fanki, które zdecydowały się od niego odsunąć... Plan idealny.
 To zabawne. Jak łatwo jest manipulować ludźmi, których się nie znało. Wystarczyło tylko wyglądać lepiej niż znośnie, puścić oczko kilku dziewczynom, uśmiechnąć się do innych i coś powiedzieć. Cokolwiek, przecież one i tak będą sikać w majtki, kiedy tylko skieruje na nie swój wzrok. To zawsze działało. No, przynajmniej w dziewięćdziesięciu procentach, w końcu nie wszystkie kobiety na ziemi były fankami One Direction. Ale jeśli już któraś z nich lubiła zespół, to niemal na pewno była zakochana w którymś z członków. Nieskromnie musiał przyznać, że on był najczęstszym obiektem westchnień. A przez to manipulacja była o wiele prostsza.
Ledwo wyszedł spod prysznica, a już w pokoju rozległ się dźwięk telefonu. Przerzucił ręcznik przez szyję i strzepnął krople wody z opadających na czoło włosów. Zerknął na ekran, starając się go nie  zachlapać. Niall widocznie bawił się w zegarynkę.
- Co jest? - rzucił niecierpliwie do mikrofonu.
- Wstałeś?! - Harry niemal widział wytrzeszczone oczy przyjaciela. - Nie trzeba cię budzić?
- Jak widać nie. - Stwierdził cierpko Styles i rzucił na łóżko torbę. Wcisnął do niej czysty ręcznik, wodę i ciuchy na przebranie. Zawrócił do łazienki po dezodorant. - Masz jeszcze jakąś sprawę?
- Eee... W zasadzie to nie - zawahał się Niall. - Zayn i ja może wpadniemy na próbę.
- A róbcie co chcecie. - Wzruszył ramionami. - Bylebyście nie przeszkadzali. - Rozłączył się, bo chciał już podjechać pod studio. Nie miał zamiaru robić pompek za spóźnienie.
Wychodząc, spojrzał na zegar kuchenki. Siódma dwadzieścia dwie. Uśmiechnął się krzywo i zamknął drzwi mieszkania. Byle do siódmego odcinka.
Tymczasem Niall stał w swojej kuchni z telefonem przy uchu i w osłupieniu wpatrywał się w ścianę. Ściana była normalna, w kolorze bladego fioletu z trzema pistacjowymi paskami przez środek, a chłopak wbijał w nią wzrok, jakby była to fototapeta co najmniej klejnotów koronnych Wielkiej Brytanii. Nie do takiego Harry'ego był przyzwyczajony przez ostatnie parę miesięcy.

<***>

Rita szybkim krokiem przemierzała korytarz. Była pewna, że Harry'ego jeszcze nie będzie, o ile w ogóle się pojawi, a dzięki temu mogłaby w spokoju się rozgrzać i przygotować do treningu. I może lekko zmodyfikować układ... Jeśli Styles zdecyduje się pojawić i kontynuować zabawę w taneczne show, to może lepiej go nie odstraszać? Z drugiej strony to było całkiem przeciwne jej naturze. Nigdy nie szła na łatwiznę, wolała stawiać czoło przeciwnościom losu, choć często przewyższały jej możliwości.
Na samym początku jej przygody z tańcem chciała być najlepsza. Nie tylko w szkole tańca, ale też na mistrzostwach Europy, świata, kosmosu. Nic nie mogło jej powstrzymać, gnała naprzód, a jej biedny partner próbował z całych sił ją dogonić. Przygotowując się do pierwszego konkursu międzyszkolnego, doszło jednak do przykrego zdarzenia. Harriet uznała, że układ przygotowany przez choreografkę był za prosty i zamiast niego wymyśliła własny. Skończyło się dość poważnym uszkodzeniem stawu kolanowego i czterema miesiącami na zwolnieniu. Kiedy wróciła na salę taneczną, odrobinę zmieniła taktykę, głównie pod naciskiem rodziców i instruktorów. Poprzeczka wciąż wisiała wysoko, ale tym razem bez samowolki. Idealnie wyćwiczyła ruchy, stała się giętka jak bambus, perfekcyjna co do milimetra, a jednocześnie potrafiła doskonale ocenić swoje możliwości. Wiedziała, czego lepiej się nie podejmować, a co jest warte ryzyka. Lata praktyki pomogły jej wypracować świetne ruchy, które umiała poprowadzić na milion sposobów.
A teraz... Dla niej to było niemożliwe, żeby przejść o kilka stopni niżej w drabince osiągnięć i przypomnieć sobie, co oznaczał poziom początkujący. Nie umiała postawić się w sytuacji swojego partnera, bo do tej pory była przyzwyczajona do Matta, który podobnie jak ona tańczył całym sobą. Nie tylko ciałem, ale też duszą, myślami, wszystkim. I też doskonale wiedział, jak się ruszać do dowolnej melodii. Nie to co Styles. Przecież tych dwóch facetów dzieliła przepaść, wielka jak Rów Mariański. A ona, Harriet Holmes, miała zasypać ten rów, żeby dało się bezpiecznie przeskoczyć z jednego brzegu na drugi w perfekcyjnym stylu.
Zatopiona w ponurych rozmyślaniach otworzyła z rozmachem drzwi i stanęła w progu jak wryta.
- Cześć - mruknął Harry, nie przerywając rozciągania. Siedział na podłodze i z całych sił starał się dotknąć palcami do stóp przy złączonych, wyprostowanych kolanach. Kiepsko mu szło, ale jednak...
- Cześć... - odpowedziała dziewczyna, próbując nie okazywać zdumienia. Kątem oka zerknęła na tabliczkę na drzwiach, bo przez sekundę pomyślała, że pomyliła sale i tu ćwiczy jakiś inny tancerz. Nie było mowy o pomyłce. Harry Styles robił sobie rozgrzewkę przed treningiem.
Rita była w szoku. Zupełnie nie spodziewała się takiego widoku. Sprawdziła szybko godzinę. Za kwadrans ósma. Wow. A już była gotowa postawić dziesięć tysięcy funtów, że Styles będzie robił karne pompki pod jej czujnym okiem. Mimo wszelkich przemyśleń na temat chłopaka, jakby zapaliła się w niej iskierka nadziei. Może jednak coś do niego dotarło?
- Gotowy na trening? - zapytała, szybko zmieniając buty. Nie musiała się przebierać, przyjechała na trening od razu w wygodnych ciuchach, czyli długich legginsach i luźnej, zsuwającej się z ramienia tunice narzuconej na bokserkę. Dołączyła do partnera na podłodze i zaczęła się rozciągać.
- Mam nadzieję - stęknął, wstając powoli na nogi. Miał wrażenie, że jeszcze nie zaczął tańczyć, a już nadciągnął jakieś ścięgno.
- No to do roboty! - Klasnęła w ręce. - Włącz płytę i znajdź piosenkę. Zaraz ci przypomnę kroki i będziemy je szlifować. - Zakomenderowała i położyła się na podłodze. Jeszcze szybki mostek i będzie można zacząć normalny trening.

<***>

- Ta koszula, te spodnie i te buty. Skarpetek nie będzie raczej widać, mogą zostać. Buty zabierz, przydadzą ci się w treningu.
Harry odebrał stosik ubrań i bez słowa zamknął się w przebieralni. Nie lubił sesji zdjęciowych. Ustaw się tak, pochyl głowę, podnieś oczy, zaczesz włosy, tamten profil masz lepszy... Zaczął wciągać na siebie ciuchy. Przeczesał palcami włosy. Czarna koszula wyglądała całkiem nieźle. Spodnie jak od garniaka, tylko te buty... Po kiego grzyba dają facetowi buty na obcasie? I ta podeszwa, na której można było wyrżnąć niezłego orła. Na parkiecie jeszcze można było jakoś chodzić, ale płytki, którymi była wyłożona przebieralnia? Nie. Zdecydowanie nie.
Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając tam swoje ubrania i ruszył w kierunku ekipy. Zgromadzili się w jednej z sal treningowych na parterze. Pary miały się ustawić na tle zielonej ścianki, którą komputerowo technicy dopasowywali do czołówki, plakatów i bannerów. Harriet stała obok makijażystki, która poprawiała ostatnie detale make-up'u. Wyglądała całkiem ładnie. Włosy miała rozpuszczone, lekko podkręcone. Założyła niebieską sukienkę bez ramiączek, wyszywaną u góry jakimiś cekinami z rozszerzanym dołem. Mimowolnie zlustrował jej sylwetkę. Takich nóg nie widział chyba u żadnej dziewczyny. Nawet te wszystkie modelki, które widział, nie miały tak genialnych nóg. Ogólnie Rita była całkiem...
- Harry! - Zawołał ktoś i chłopak gwałtownie się odwrócił. Skądś kojarzył ten głos.
- Jamie?
- Poznałeś mnie! - Fotograf cieszył się jak dziecko. Poklepał go po plecach, osłaniając jedną ręką aparat. - Dawno cię nie widziałem, stary!
- Ostatnio chyba na sesji do Forbesa. - Harry obdarzył go wymuszonym uśmiechem.
- Możliwe. Na pewno robiłem wam zdjęcia do kalendarza na dwa tysiące czternasty. - Jamie szczerzył się tak mocno, że Harry mógł z łatwością policzyć jego zęby. - No proszę, i teraz jesteś w "Strictly"! Jak ci się podoba?
- Szczerze mówiąc, nie chciałem tu być - oznajmił Styles z brutalną szczerością. Jamie zmarszczył brwi i chciał to jakoś skomentować, ale przerwała im Rita.
- Jestem gotowa. - Stanęła obok Harry'ego i spojrzała wyczekująco na fotografa. - Nie mam zielonego pojęcia, co się robi na sesjach, więc musisz mi powiedzieć co i jak.
- Jasne, już wam tłumaczę. - Odwrócił się przodem do ścianki i zaczął im wszystko pokazywać. - Staniecie tutaj, nie przysuwajcie się za bardzo do ekranu. Macie zaznaczoną linię, gdzie możecie maksymalnie podejść. Najpierw zrobimy same zdjęcia, a potem nakręcimy was w ruchu. Cokolwiek, promenada, obrót, jakieś unoszenie, może bouncing lub New York... Coś, co będzie można wstawić w czołówkę i co będzie się pojawiało przed każdym waszym wystepem na ekranach. Możecie też pokazać wasz numer... Para numer pięć, tak? No, to pięć palców lub rysunek piątki w powietrzu, który potem obrobimy. Gotowi? Będę wam mówił, jak się ustawić.
- Chyba gotowi. - Rita stanęła we wskazanym miejscu i popatrzyła na swojego partnera. - Na co czekasz?
- Już idę - mruknął pod nosem i posłusznie stanął obok dziewczyny.
- Harry, trochę w tył. Obejmij Ritę w pasie prawą ręką, lewą opuść wolno... Rita parę centymetrów w przód. Unieś lekko głowę. Uśmiechnij się... Dobra. - Jamie wprawnie strzelił kilka fotek, zmienił coś w ustawieniach i zamontował inny obiektyw.
- Teraz Harry przodem, Rita stań bokiem, oprzyj się na nim... Nie tak, lewa ręka na jego ramieniu, możesz patrzeć na niego... Nie, źle.
Jamie zmarszczył brwi i oparł ręce na biodrach. Coś było nie tak. Harry. Był za sztywny, jakby w ogóle nie umiał się rozluźnić i zrelaksować. Zachowywał się tak, jakby aparat zamiast zrobić mu zdjęcie, miał go zastrzelić.
- Harry... Co z tobą, stary? Normalnie na sesjach zachowujesz się jak dzieciak, wszędzie cię pełno i wychodzi z tego masa fajnych ujęć...
- Widocznie się zmieniłem - warknął Styles i założył ręce na piersi.
- Daj spokój. - Machnął ręką Jamie. Robił się wkurzony. Miał dziś zrobić jeszcze dwie takie sesje. - Nie jesteś jakąś wielką gwiazdą, a przynajmniej nie jedyną. Więc przestań gwiazdorzyć, rusz dupę przed ekran i pokaż, co potrafisz!
Nagle wpadł na pewien pomysł. Kiwnął głową w stronę asystentki i wziął od niej swój telefon. Poszperał w nim i włączył muzykę. Rita zastanowiła się chwilę. Skąd znała ten kawałek... A, jasne! "Talk Dirty" Jasona Derulo.
- Pamiętasz, Harry? To nie było tak dawno. - Jamie zmienił obiektyw. - Ustawcie się. Jak wolicie, to zacznijcie od tańca.
Coś chyba zaskoczyło, bo Harry jakby odrobinkę się rozluźnił. Może to dlatego, że niemal cała ekipa zaczęła odrobinę podrygiwać w rytm melodii, a on mimowolnie dołączył do nich. Oboje z Ritą zaczęli się ruszać do słyszanej muzyki, piosenki się zmieniały, a kiedy trafili na podobną w rytmie do tańczonej cha chy, nawet wypróbowali kilka kroków. Harriet też spuściła z tonu i chyba dziś postanowiła się po prostu dobrze bawić, bo w pewnym momencie nawet zanuciła fragment piosenki, doprowadzając Harry'ego do śmiechu.
- Teraz było dobrze! - Jamie podszedł do laptopa, na którego systematycznie zgrywały się zdjęcia. Ujęcia robione z zaskoczenia zawsze się sprawdzały przy chłopakach z 1D, a pozowanie wychodziło im tylko wtedy, gdy się wygłupiali. Rita w Harrym wyszli naturalnie, uśmiechnięci, jakby nic innego w życiu nie robili, tylko razem tańczyli i tak miało być.
- Dobrze, że to już koniec. - Harry odsunął się od ekranu, na którym oglądali zdjęcia i prawie pobiegł do przebieralni. Wrócił Mister Dupek Styles. Po chwili wrócił, ubrany z powrotem w dres, rzucił niedbale ubrania na wieszak i wyszedł bez pożegnania.
- Nie mam zielonego pojęcia, co się z nim dzieje. - Jamie patrzył za chłopakiem dłuższą chwilę. Rita wykorzystała nieobecność Harry'ego, żeby wypytać o niego fotografa.
- Długo się znacie?
- Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że kiedyś taki nie był. - Facet schował obiektyw do pokrowca i zaczął wyłączać lampy. Do kolejnej sesji miał jeszcze godzinę.
- To znaczy? - dociekała dziewczyna. Zaczynała być ciekawa, jaki był kiedyś Harry, skoro tak wszyscy chcą, żeby dawny Styles powrócił. Najpierw manager zespołu, potem jego członkowie, teraz fotograf...
- To znaczy, że jeszcze na początku roku wszystko z nim było w porządku. - Zapisał jakąś notatke na samoprzylepnej karteczce i schował ją w teczce. Wyprostował się i spojrzał na tancerkę. - Chcesz się dowiedzieć, jaki był kiedyś? Obejrzyj "This Is Us".

<***>

- Mickster? - Harriet zajrzała do pokoju brata. Siedział na podłodze i wpatrywał się w ekran komputera, waląc zaciekle w klawisze pada. Siedząca obok niego blondyneczka robiła to samo, z równą zawziętością. Dziwne postacie na ekranie strzelały w siebie ogniem. Bomba.
- Nie teraz. - Odparł braciszek, nawet na nią nie patrząc. Rita zerknęła na blondynkę. Też nie zareagowała. Dziewczyna wzruszyła ramionami i usiadła między nimi. Przyzwyczaiła się do obecności Charlie w ich domu. Mała była najlepszą przyjaciółką jej brata, który nazywał ją czasem swoją dziewczyną. Codziennie jedno było u drugiego w domu, chodzili do tej samej szkoły, tylko różnych klas, ale za to mieszkali w sąsiednich budynkach. Zaprzyjaźnili się już w piaskownicy.
Rita zawahała się chwilę. Nie, to głupi, idiotyczny, kretyński pomysł... Jakby sama nie umiała uruchomić internetu i obejrzeć tego durnego filmu.
- Oglądało któreś z was "This Is Us"? - Walnęła w końcu, nie bawiąc się we wstępy. Mickeyowi opadła szczęka. Charlie wykorzystała jego nieuwagę i zakończyła bitwę jednym ciosem.
- Wygrałam! I oglądałam! - Uśmiechnęła się szeroko do Rity.
- Moja siostra pyta mnie, czy oglądałem film o jakimś boysbandzie. Hars, nie jestem pedałem! - Oburzył się Mickey. Zaraz dostał z łokcia od siostry i z poduszki od Charlie.
- Uważaj na słowa!
- Oni nie są pedałami!
- To po co ci ten film? - Zapytał z miną zmęczonego życiem starca. Nie rozumiał swojej starszej siostry. Z roku na rok było z nią coraz gorzej. A odkąd zaczęła tańczyć z Harrym, musiał znosić teksty o nim z dwóch źródeł, od swojej dziewczyny i od siostry. O ile Harriet jeszcze się na niego wkurzała i często drukowała jego fotki tylko po to, żeby porzucać w nie strzałkami lub pomazać, o tyle Charlotte ciągle nawijała, jakie to One Direction jest wspaniałe.
- Ktoś mi powiedział, że powinnam go obejrzeć, żeby zobaczyć, jak się kiedyś zachowywał Harry. Nie umiem go ogarnąć. - Wyznała szczerą prawdę. Nie miała zielonego pojęcia, jak dotrzeć do chłopaka, żeby przynajmniej nie musieli się na siebie wydzierać na każdym treningu.
- I musisz obejrzeć to gó... Ten beznadziejny film, żeby to sprawdzić? - Wyłączył grę i uruchomił internet.
- On mi nic nie powie, a jestem ciekawa... Poza tym głupio mi to samej oglądać. - Wzruszyła ramionami. Po reakcji brata czuła się zażenowana swoim pomysłem. Zresztą, czego innego mogła się po nim spodziewać?
- Charlie, pilnuj komputera. Harriet ma zakaz dostępu do moich gier. Ja idę oglądać telewizję. - Wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Spodoba ci się! - Charlie wpisała tytuł filmu w wyszukiwarkę. - Ja go oglądałam z dziesięć razy, ale teraz też obejrzę, bo tak lubię ich i ich piosenki, i ten film... I wszystko!
- Domyślam się. - Rita oparła się o łóżko brata i wbiła wzrok w ekran. Kim byłeś, Harry Stylesie?
Usłyszała głos któregoś z nich. Chyba Nialla. Śledziła wzrokiem pojawiające się zdjęcia. I niemal od razu parsknęła śmiechem, kiedy Louis dał w twarz Niallowi.




____________________________________________
EDIT: WŁĄCZYŁAM AUTOMATYCZNE UDOSTĘPNIENIE POSTA! NIE WIEM, CZEMU SIĘ NIE URUCHOMIŁO! PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ JEST Z OPÓŹNIENIEM, ALE TO WINA PIERDOLONEGO INTERNETU -.- A TERAZ WRACAM LECZYĆ KACA PO MIKOŁAJKACH. Spałam niepełne cztery godziny, a wczoraj byłam na nogach 22h, włączając w to mega odpałową imprezę. Warto było :D
____________________________________________

Witam Was w Mikołajki! Macie śnieg? U mnie tak cudnie padał w weekend *.* mam nadzieję, że utrzyma się do świąt.

Rozdział chyba wam się spodoba... Jest chyba dłuższy od poprzedniego. Napisałam go w piątek wieczorem, ale wolałam go poprawić i wstawić w Mikołajki... Here you are :)

Na następny dajcie mi dwa tygodnie. Po drodze kolokwium, będę miała co robić w przerwie między nauką a obijaniem się xD

Dziekuję za cierpliwość. Nie mogę uwierzyć, że wciąż tu jesteście!

All the love <3
Roxanne

4 komentarze:

  1. Hej kochana :)
    Dawno się nie widziałyśmy :) Pamiętasz mnie jeszcze? Też piszę opowiadanie o 1D :) Robiłam już parę razy reklamę na Twoim blogu i asku, więc teraz już nie będę się powtarzać :P
    Cieszę się, że od nas wróciłaś, do swoich wiernych fanów, z nowymi pomysłami i kontynuacją historii :)
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów, a ten jak zwykle w Twoim wykonaniu genialny :*

    PS. Miło że znów jesteś <3
    FNP :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko boska ale sie stesknilam!!!!!No nic rozdział zajebiasty i czekam na nastepny.Komentarz krótki,ale musze posprzątać pokój,oglądając Teen Wolf'a i jeszcze raz chyba ogladne This is us a juz 21 wiec
    Tak komentarz jak zawsze bez sensu

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie tęskniłam za tym opowiadaniem <3 Cieszę się że już wróciłaś <3 Rozdział jak zwykle świetny, z resztą chyba już każdy wie, że nie potrafisz pisać źle xd Czekam na następny <3 ;* Pozdrawiam ;33

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Kocham cię ! Uwielbiam twoje historie ! Już się nie mogłam doczekać tego rozdziału, z niecierpliwością czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń