niedziela, 25 grudnia 2016

CHAPTER NINE: Are you lonesome tonight...?

Po kliknięciu w linki nie otworzą wam się teledyski - zobaczycie filmiki z różnych krajów, różnych edycji Tańca z Gwiazdami - mała podpowiedź, jak dany taniec powienien wyglądać. Nie zdziwcie się, jeśli zobaczycie tancerzy z "naszej" edycji SCD ;)
Tak będzie przy każdym rozdziale "odcinkowym" :P




Wdech. Wydech. Ostatnie poprawki makijażu. Ostatnie przylakierowanie kosmyków. Ostatnie strzepnięcie drżących dłoni.
- Panie i panowie, witamy w pierwszym odcinku dziesiątej edycji Strictly Come Dancing! - Wykrzyknęli jednocześnie Tess i Bruce, para prowadzących.
Uczestnicy show byli już ustawieni do wyjścia na parkiet. Mieli się za chwilę zaprezentować całej widowni w pełnej gotowości do tańca. Dwanaście zdenerwowanych par, które za chwilę ukryją stres pod pełnym entuzjazmu uśmiechem, wbiegną na scenę i zatańczą układ, który szlifowały od sześciu tygodni.
Rita stała za Matthew Cutlerem, partnerem Frankie. Mieli wchodzić osobno, z lewej strony parkietu tancerze, z prawej gwiazdy. Dziewczyna nie mogła stąd dostrzec kulis po drugiej stronie orkiestry, a za nimi Harry'ego, więc denerwowała się jeszcze bardziej. Jeżeli się spóźni, to urwie mu łeb przy najbliższej okazji. A jeżeli zleci z tych schodów, chociaż ćwiczył idealne zejście od tygodnia, to urwie mu tylko rękę. A z jedną łapą ramy nie utrzyma. Chciała otrzeć czoło z zimnego potu, który ją oblewał, ale powstrzymała się ze względu na makijaż. Potem złapie jakiś puder. Na razie tylko przesunęła dłońmi po sukience, wygładzając frędzle. Miała krótką sukienkę na średnich ramiączkach, w szerokie czarno-złote pasy, całą obszytą cienkimi frędzelkami, które wspaniale wirowały przy każdym ruchu. Kolor sukienki był świetnie dopasowany do jej karnacji. Harry miał być ubrany cały na czarno, w swoich znienawidzonych butach. Rita miała wielką nadzieję, że chłopak nie złamie obcasa, choć byłby to naprawdę wielki wyczyn, nawet jak na niego. Przygryzła usta, żeby lepiej rozprowadzić szminkę. Przynajmniej gładko zaczesane włosy nie przyklejały się jej do błyszczyka.
Kompletnie nie słuchała, co mówili prowadzący, kiedy przedstawiali jury, ale jedną ich kwestię usłyszała, jakby huknęli do mikrofonu tuż obok niej.
- A teraz chwila, na którą wszyscy czekaliśmy! Powitajmy gorąco dwanaście konkursowych par!
O Boże. To już.
Zabrzmiał charakterystyczny jingiel programu, wygrywany w różnych wariacjach przez niezawodną orkiestrę. Spiker zaczął zapowiadać po kolei uczestnikiem.
- Para numer jeden, Jay McGuinnes i jego partnerka, Kristina Rihanoff! - To chyba był ten koleś, którego tak nie lubił Harry.
- Para numer dwa, Alison Hammond i jej partner, Aljaź Skojanec! - Gruba murzynka z szerokim uśmiechem wyskoczyła na schody.
- Para numer trzy, William Moseley i jego partnerka, Camilla Dalerup! - Camilla... Aha, czyli to tego kolesia tak zachwalała. Zobaczymy...
- Para numer cztery, Frankie Bridge i jej partner, Matthew Cutler! - Plecy Matthew zniknęły z jej pola widzenia, za to po drugiej stronie przejścia wreszcie zobaczyła Harry'ego. Uff! Zdążył! Nie spóźnił się!
- Para numer pięć, Harry Styles i jego partnerka, Harriet Holmes! - Uśmiechnęła się szeroko i stanęła na szczycie schodów, wskazując ręką na swojego partnera. On zaprezentował swoje popisowe odgarnięcie włosów, przez które piski w studio przybrały na sile. Chyba jednak trochę fanek mu zostało... Zeszli jednocześnie i złapali się za ręce. Styles obrócił ją tak, że znalazła się po jego drugiej stronie. Ukłonili się w tym samym momencie, zbiegli z kilku stopni na parkiet i ustawili się obok pary numer cztery. Dołączyli do innych par bijących brawo pozostałym.
- Para numer sześć, Pixie Lott i jej partner, Trent Whiddon!
- Widzisz, nie wywaliłem się. - Szepnął jej do ucha Harry, nie przestając klaskać.
- Jeszcze - mruknęła z ciągłym uśmiechem na ustach Rita.
- Para numer siedem, Will Kemp i jego partnerka, Lilia Kopylowa! - Kolejna para ustawiła się w szeregu.
- Para numer osiem, Kaya Scodelario i jej partner, Darren Bennet! - Interesujące. Darren był mężem Lilii. Zabawne, małżeństwo tańczyło w sąsiednich parach.
- Para numer dziewięć, Theo James i jego partnerka, Aliona Viliani! - Faktycznie, Theo James był niczego sobie... Rita jednak nie przyglądała mu się długo, bo jej uwagę przykuła kolejna celebrytka.
- Para numer dziesięć, Caroline Flack i jej partner, Pasha Kovalev!
- To ona? - Miała wrażenie, że klaskanie Harry'ego trochę się jakby sciszyło.
- Tak. - Nawet nie musiała dokładnie określać, o co jej chodziło. Czyli to była dawna dziewczyna... właściwie kochanka, jej tanecznego partnera. Ciekawe. Była od niego chyba dwa razy starsza.
- Para numer jedenaście, Mark Wright i jego partnerka, Karen Hauer! - Kojarzyła Karen z kilku konkursów. Była sympatyczna, nawet można było z nią dłużej porozmawiać bez wyczuwania rywalizacji.
- Para numer dwanaście, Jennifer Gibney i jej partner, Tristan MacManus! - To już była ostatnia para. Kilka sekund stali, dalej przyjmując owacje od widowni, aż orkiestra skończyła grać intro.
- Oto oni, dwanaście par, które w tej edycji walczyć będą o główną nagrodę, czyli Kryształową Kulę! - Kamery zrobiły zbliżenie na ustawioną na postumencie statuetkę. Potem wróciły do prowadzących.
- W dzisiejszym odcinku zobaczymy pary w klasycznym i latynoskim wydaniu, zaprezentują się nam w walcu angielskim i cha chy! - Oznajmiła Tess Daly z szerokim uśmiechem.
- A zaczniemy od pary numer jeden. On to muzyk, były wokalista grupy The Wanted, ona to wielokrotna mistrzyni tańca towarzyskiego. Jay McGuinness i Kristina Rihanoff! - Z początkiem słów Bruce'a kamerzyści przybliżyli parę numer jeden, która radośnie pomachała do obiektywów. Rita miała wrażenie, że Harry dziwnie jęknął, jakby miał zwymiotować.
- Przerwa! Trzy minuty! - Głos reżysera był sciszony, w razie gdyby emisja filmiku nie poszła zgodnie z planem. Kamery wciąż nagrywały, ustawiając się na wprost pary numer jeden. Jay i Kristina zajęli miejsca na środku parkietu, jak to było zaplanowane w ich choreografii.
Tymczasem reszta par przeszła szybko do tak zwanego "red room'u", w którym mieli przebywać podczas pokazów innych. Rita szybko zerknęła w lustro i odetchnęła z ulgą. Nic się nie rozmazało, czoło się nie świeciło. Doskonale.
- Okej, ludzie, kamery wciąż tu są, ale najbardziej skupcie się, kiedy para do nas wróci, jasne? Dwójka może zacząć się ustawiać, kiedy jedynka będzie wracać i tak dalej. - Zakomenderowała jakaś kobieta z ekipy. Tess kiwnęła głową i usiadła wygodnie na jednej z kanap. Na wprost niej znajdowało się kilka telewizorów, pokazujących ujęcia z różnych kamer.
- I jak ci się podoba? - Mruknął Harry, stając obok Harriet. Rzuciła mu szybkie spojrzenie.
- To chyba ciebie powinnam o to zapytać. - Usiadła w fotelu i poklepała jego oparcie. Uniósł brwi jakby niedowierzająco i po chwili usiadł na wskazanym miejscu.
- Nie jestem za blisko w twojej przestrzeni osobistej?
- Naruszyłeś ją już tyle razy, że ten jeden raz nic się nie stanie.
- Zwłaszcza, że lecimy na wizji, gdzie powinniśmy się ładnie uśmiechać i przyjaźnić z całego serca. - Wyszczerzył się, pokazując niemal wszystkie zęby.
- Dokładnie tak, Harry. - Odwzajemniła uśmiech. - To jak ci się podoba?
- Podobnie jak w X Factorze... Chociaż nie. Wydaje mi się, że tu jest większy wyścig szczurów. - Stwierdził sciszonym głosem, obserwując pozostałych. Zatrzymał wzrok na Kai, ubranej w szarą długą suknię i stojącej koło niej Karen, w krótkiej różowej sukienkce, z falbaniastą spódnicą.
- Bo tu nie walczą sami uczestnicy, ale też tancerze. Wygrana to rozgłos, prestiż, no i kasa. - Wzruszyła ramionami, skupiając wzrok na wbiegającej parze numer jeden. Przez grzeczność zaczęli bić im brawo, chociaż nie widzieli nawet sekundy z ich występu. - Co tak właściwie się stało, że go tak nie lubisz?
- Jaya? - Styles zmrużył oczy, lustrując wzrokiem rywala. - Kilka pyskówek w internecie, mała sprzeczka na jednej gali i sam fakt, że nasz zespół wygryzł ich zespół. Wystarczy?
- Chyba... - Podszedł do nich Tristan MacManus i Theo James.
- Cześć, ty jesteś Harry Styles, prawda? - Mężczyźni uścisnęli sobie ręce. - Widziałem kilka twoich koncertów, znajoma jest fanką. - Oznajmił Theo, ściskając też dłoń Harriet.
- Mam dać jej autograf? - Spytał Styles. Aktor popatrzył na niego zmrużonymi oczami i uśmiechnął się krzywo. Nie był pewien, czy Harry mówił poważnie, czy w sposób "kolejna męcząca fanka, którą muszę uszczęśliwić".
- Jeśli chcesz... - Odwrócił się do telewizora, obserwując walca angielskiego w wykonaniu Allison Hammond i Aljaźa Skorjanca. Biała sukienka wyglądałaby ślicznie, ale na szczupłej Murzynce, nie takiej w rozmiarze XXXXL.
- Jak zwykle mieli problem z dopasowaniem mi kołnierzyka. - Wywrócił oczami Tristan, poprawiając uwierający materiał. Był w smokingu, razem z Jennifer Gibney miał tańczyć walca.
- W życiu nie miałem na sobie smokingu. - Oznajmił Theo, przyglądając się tancerzowi.
- Czujesz się jak w garniaku, tylko trochę za długim z tyłu. - Zaśmiał się Tristan. - Nic nadzwyczajnego, pod warunkiem, że kołnierzyk i buty cię nie cisną, a tak się zdarza bardzo często.
- Chciałbym kiedyś zagrać w filmie historycznym, może wtedy miałbym okazję na założenie fraza albo smokingu.
- W "Niezgodnej" raczej ci się to nie uda. - Stwierdził Tristan.
- Zrobili przerwę reklamową. Mamy pięć minut wolnego. - Zauważyła Harriet. - Może zdążyłabym skoczyć na widownię.
- Po co? - Harry nie mógł się powstrzymać od pytania.
- David jest w drugim rzędzie. - Wyjaśniła nieuważnie, obserwując obraz z kamer. Jury śmiało się z czegoś, a Bruce poddawał się zabiegom makijażystki. Ludzie na widowni rozmawiali z ożywieniem, ale Rita nie mogła dostrzec swojego chłopaka. Wcześniej chyba jej mignęła jego twarz, ale teraz...
- Chcesz mnie tu zostawić? - Styles udał przerażenie. Rita oderwała wzrok od ekranu i wymownie popukała się w czoło.
- Co ty, dziecko jesteś? Zaraz bym wróciła. Nikt cię tu nie zje... - Urwała, bo twarz jej partnera stężała w dziwnym grymasie. Podążyła za jego wzrokiem.
- Nie byłbym tego taki pewien... - Usłyszała jeszcze jego szept i w tej samej chwili dostrzegła zbliżającego się wroga. Wróg jeszcze jej nie widział, więc wstała, wygładziła sukienkę i przywołała na twarz promienny uśmiech.
- Pomogę ci. - Powiedziała cicho, ignorując zdumione spojrzenie Stylesa. Za chwilę dodała normalnym głosem - I jak robisz ten obrót, to możesz mnie złapać bardziej za nadgarstek.
- Ten po New Yorku? - Załapał od razu. Chwycił ją za rękę. - O tak?
- Nie, ciut wyżej. - Przesunęła jego palce o centymetr. - Widzisz? Nie puścisz mojej ręki przez przypadek, jak na próbie.
- Szkoda, że tego wcześniej nie przećwiczyliśmy...
- Czeeeeść, Harry! - Wróg stanął przed nimi. Otoczyła ich mocna woń perfum. Styles zaraz został porwany do uścisku. Zza pleców wroga Rita pokazała chłopakowi, że ma ochotę zwymiotować, na co on prawie wybuchnął śmiechem.
- Cześć, Caroline. - Odpowiedział z ciężkim westchnieniem i odsunął ją od siebie. Kobieta miała na sobie wspaniałą bladoniebieską suknię z dwuwarstwową spódnicą i białym plecionym wzorem na górze. Uśmiechała się szeroko, przez co Harriet miała wrażenie, że pęka jej naciągnięta twarz. Cóż, najwidoczniej ta celebrytka miała wrażenie, że najwyższa pora wypełnić zmarszczki botoksem.
- Co słychać? Tak dawno się nie widzieliśmy! Musimy się kiedyś spotkać i pogadać. - Oznajmiła Caroline, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Wiesz co, niezbyt mam teraz czas. - Strącił jej dłoń bez większej delikatności i przysunął się do Rity. - Może po programie.
- Jasne, zaczekam na ciebie przy wyjściu. - Harriet musiała z całej siły zacisnąć wargi, żeby nie zacząć się śmiać.
- Miałem na myśli, po całym programie. Po wygranej w programie. Zrozumiałaś?
- Och - najwyraźniej przekaz wreszcie do niej dotarł. - Jasne. Och. Czyli zamierzasz wygrać?
- Byłoby fajnie, nie uważasz? - Rita oparła się łokciem na ramieniu partnera, jak w ich filmiku na wejście. Caroline zlustrowała ją wzrokiem i uśmiechnęła się sztucznie.
- Pewnie tak. - Odwróciła się na dźwięk jingla programu. - Muszę już iść. - Poszła w stronę swojego partnera.
- Zamierzasz wygrać? - Harriet z kpiącą miną popatrzyła na Stylesa. Wywrócił oczami i usiadł na jej poprzednim miejscu.
- Doskonale wiesz, że nie. Ale dzięki, że mi pomogłaś. Prawie uwierzyłem, że się kumplujemy.
- Aktorstwo to część występów tanecznych, może się do tego przyzwyczaisz. Tak nawiasem, czy ona nie ma męża? - Wyciągnęła ramiona w tył, żeby się rozciągnąć. Teraz cha chę tańczyli William i Camilla, po nich tylko walc Frankie i Matthew, a później... Para numer pięć.

Harry już miał przeczesać palcami włosy, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Fryzura była idealna i nie powinien jej psuć byle muśnięciem. Spojrzał na stojącą obok Harriet. Była skupiona, uważnie wsłuchiwała się w rozmowę Tess z parą numer cztery. Za chwilę ich kolej. Wyjrzał ostrożnie na scenę,  żeby odszukać na widowni przyjaciół. Byli tam. Wyraźnie widział Liama, Louisa, nachylającego się do Eleanor i Zayna, oglądającego relację zza kulis na ekranie. Niall rozmawiał z jego mamą. Wierzyli w niego. Mieli nadzieję,  że ten taniec mu w czymś pomoże.  A na razie pomógł mu się dowiedzieć,  że ból można odczuwać w milionie części ciała,  o których nie miał pojęcia,  że istnieją.
- Gotowy? - usłyszał głos Rity. W tle Tess podawała numery telefonów do głosowania na Frankie i Matthew.
- Nie - mruknął pod nosem. Nie chciał, żeby ta chwila nadeszła. Gdyby nie pomysły managementu, siedziałby w domu, pił piwo, ewentualnie zabawiał się z kolejną dziewczyną i nawet nie miałby pojęcia o istnieniu programu jak Strictly Come Dancing.
- Kamera jedzie, uważaj! - syknęła Rita. Niemal jednocześnie przybrali radosny wyraz twarzy i zaczęli machać do obiektywu, udając że się rozgrzewają.
- Nienawidzę tego programu - wycedził przez zęby, nie przestając się uśmiechać.
- Mów głośniej, kamera cię nie słyszy. - Odparowała dziewczyna.
- A teraz przed państwem para numer pięć, Harry Styles i Harriet Holmes!
W tle puścili filmik, który oboje zatwierdzili bez żadnych poprawek.  W końcu mieli udawać super zespół, czyż nie?
Ustawili się na parkiecie i po chwili ruszyli zgodnie z muzyką. Rita zakręciła biodrami i wykonała pierwsze kroki. Harry na razie za nią nadążał. Nie potknął się ani nie zachwiał. Nawet udało mu się dobrze wyprostować nogi w kolanach podczas lockstepu. Harriet jednak nie chciała stracić czujności. W końcu w razie jakiejkolwiek pomyłki to ona musiała ratować sytuację.
A jednak te półtorej minuty minęło bez większych tragedii. Dopiero w przedostatnim kroku Styles zadreptał w miejscu, gubią kroki, ale odzyskał równowagę na tyle, żeby wykończyć ostatnie ruchy i przytrzymać Ritę w efektownej pozie. Nie potrafił ukryć ulgi, kiedy wreszcie mógł puścić dziewczynę i ukłonić się publiczności. Tuż przed nim chłopaki zerwali się na równe nogi, bijąc mu brawo. Chyba podobnie jak Rita nie wierzyli, że to mogło się udać.
- Harry i Harriet! Chyba będzie mi się plątał język, kiedy będę was zapowiadał. - Zażartował Bruce, gdy do niego podeszli i ustawili się przed jury.
- Możesz na mnie mówić Rita - podpowiedziała mu z uśmiechem dziewczyna.
- Umowa stoi! Len, co sądzisz o pierwszym tańcu tej pary? - zapytał jednego z jurorów, Lena Goodmana, dawnego tancerza i uczestnika turniejów w Blackpool.
- Harry, nie tańczyłeś wcześniej, prawda? - Chłopak zaprzeczył ruchem głowy. - Masz dobre poczucie rytmu i czujesz muzykę całym swoim ciałem.  To widać, nie mogłeś powstrzymać się od ruszania głową w trakcie piosenki.  Pewnie robisz to nieświadomie, ale pamiętaj, że w klasycznych tańcach to nie przejdzie. - Zaśmiał się. - Poza niewielkim potknięciem pod koniec, nie zauważyłem większych błędów.
- Bruno, a ty co sądzisz? - prowadzący zwrócił się do Bruna Tonioli, włoskiego tancerza i choreografa.
- Przede wszystkim jestem twoim wielkim fanem... - Harry nie mógł powstrzymać śmiechu. Czyli tego sędziego już miał po swojej stronie. - A jeśli chodzi o taniec, to zwróciłem jeszcze uwagę na nogi. Były momenty, w których miałeś ugięte kolana. W cha chy większość kroków wykańcza się z wyprostowanymi nogami,  żeby uwydatnić między innymi ruchy bioder. Łatwiej jest wtedy złapać rytm i poczuć ten kubański klimat. A bioderka mają być prezentowane nie tylko przez tancerki. Rita, popracuj nad tym z Harrym zanim dojdziecie do salsy.
- Popracuję - obiecała tancerka. Wbrew wcześniejszym obawom opinie jurorów nie były takie złe. Ciekawe, jak się to przełoży na punkty...
- W porządku, dziękujemy za wasze komentarze, a was zapraszam do red room'u.
Harry i Rita pomachali ostatni raz publiczności i zniknęli za kulisami.
- Udało się - odetchnął chłopak, kiedy znaleźli się poza zasięgiem kamer.
- Wytrzymaj jeszcze pięć minut. - Powiedziała Rita, ocierając ostrożnie pot z czoła. - Myślałam, że się wywalisz na koniec.
- Dzięki za wiarę we mnie - obraził się Styles.
- Nigdy w ciebie nie wierzyłam, nie miej złudnych nadziei - zatrzymała się przed wejściem do pomieszczenia. - Po tym wywiadzie odpocznij i zapomnij całą tą choreografię. Jeśli kiedyś będzie potrzebna, to ci ją sama przypomnę.
Harry zmarszczył brwi, ale nie miał czasu na zastanawianie się nad jej słowami, bo w tym samym momencie wysunęli się zza zakrętu korytarza i zostali powitani gromkimi brawami na pokaz w red roomie.
- Harry i Rita! No powiem wam, że według mnie zatańczyliście świetnie, nie słuchajcie uwag jury! Harry, jak tańczyło ci się cha chę? Polubiłeś ten taniec?
- Niekoniecznie - zaśmiał się Harry, myśląc jednocześnie, jak bardzo nie cierpiał takiego udawania. - Odkryłem, że moja kondycja jest równa zeru i cha cha nie jest takim prostym tańcem, jak twierdziła Rita.
- Ej, wcale cię nie okłamałam! - Trąciła go żartobliwie w ramię,  choć tak naprawdę miała ochotę wycelować pół metra niżej.
- Rita, zdążyłaś już poznać Harry'ego podczas tych kilku tygodni treningów. Jaki według ciebie jest Harry Styles?
- Jaki jest Harry Styles? - powtórzyła pytanie, udając że się zastanawia, mimo że wcale nie potrzebowała chwili namysłu, by ocenić swojego partnera. Patrząc na niego próbowała to raczej ułożyć w jak najdelikatniejszych słowach. - Harry Styles jest irytujący, leniwy i ciągle się że mną kłóci. Ale jednocześnie potrafi mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor. Mam wrażenie,  że jeszcze nas zaskoczyć swoimi umiejętnościami tanecznymi.
- Zobaczymy, czy twoje prognozy się sprawdzą, a teraz spójrzmy, co sądzą o waszym tańcu jurorzy.
Wszyscy skierowali wzrok na ekran. Spiker zaczął wyczytywać nazwiska jurorów i każdy kolejno unosił tabliczkę z liczbą przyznanych punktów.
Len Goodman: siedem.
Darcey Bussell: osiem.
Craig Revel Horwood: sześć.
Bruno Tonioli: sześć.
- Dwadzieścia siedem punktów, bardzo dobry wynik jak na pierwszy odcinek! - zaszczebiotała Tess, zerkając na tableta że ściągawką. - A widzowie zaraz będą mogli wam pomóc, wysyłając smsy o treści "pięć" pod numer siedem trzy dwa sześć.
Harry razem z Ritą z uśmiechem pokazywali pięć palców do kamery i zachęcając widzów do oddawania na nich głosów. Kiedy wreszcie zeszli z wizji, a uwagę publiczności zajęła para numer sześć, czyli Pixie Lott i Trent Whiddon, mogli odetchnąć z ulgą.
- Czemu Tonioli dał nam tylko sześć? - zapytał wściekłym szeptem Styles. Rita usiadła na podłodze pod ścianą, wyciągając nogi na dywanie.
- Rzadko kiedy ocena jurorów pokrywa się z tym, co mówią. Mogło być lepiej, ale raczej przejdziemy dalej. Na wygraną chyba nie masz co liczyć. - Odpowiedziała mu spokojnie. Sama obstawiała okolice dwudziestu trzech punktów, więc i tak była zadowolona.


Harry nie potrafił się cieszyć swoim wynikiem. Ostatecznie zajęli siódme miejsce razem z Markiem Wright, wyprzedzając Allison Hammond, Jennifer Gibney i Willa Kempa. Ale to było tylko zestawienie według ocen jurorów. Teraz, stojąc przed publicznością i czekając na ocenę widzów, poczuł prawdziwy stres.  Wciąż liczył, że to, co powiedziała mu o głosowaniu Rita, nie będzie prawdą. Że każdy może oddać tylko jeden głos. I że nie można głosować będąc poza Wielką Brytanią. Może coś jej się pomyliło...
Jednak z upływem czasu tracił nadzieję. Uśmiechał się spokojnie do kamery, obserwując, jak światła gasły nad kolejnymi bezpiecznymi parami, a jego przyjaciele coraz mocniej zaciskali kciuki. Z całych sił starał się ukryć ponury wyraz twarzy. Do kolejnego odcinka przeszło już sześć par. William Moseley na pierwszym miejscu, zaraz za nim Caroline Flack, Jay McGuinnes, Pixie Lott i Kaya Scodelario. Ostatnią bezpieczną parą był Mark Wright.
- Kolejną parą, która może już ćwiczyć choreografię do następnego odcinka są... - Bruce znów budował napięcie. Styles poczuł, że za chwilę nie wytrzyma i uderzy faceta. - Theo James i Aliona Viliani!
Poczuł, jak ciało stojącej tuż przed nim Rity się napina. Musiała nie przepadać za Alioną, która z szerokim uśmiechem rzuciła się na szyję swojemu partnerowi.
- I następna bezpieczna para może odetchnąć z ulgą! - Ogłosiła Tess. - A są to... Harry Styles i Rita Holmes!
Prawie osłabł z radości. Kiedy Rita odwróciła się, żeby go uściskać, też była widocznie uszczęśliwiona. Przez sekundę myślała, że nawaliła i jednak odpadną. A teraz, kiedy usłyszała swoje nazwisko, poczuła, że nic nie było stracone. Od jutra zaczną treningi do quickstepa i w kolejnym odcinku zdobędą więcej punktów. Już ona o to zadba.
Harry, zanim zgasł nad nimi reflektor, pokazał uniesionego kciuka chłopakom, którzy kręcili się na swoich miejscach, wyraźnie podekscytowani. Odsunął się od Rity i pokręcił głową. Skubana jednak miała rację. Głosy widzów ani trochę im nie pomogły.




_______________________________
Wesołych świąt Bożego Narodzenia, kochani! <3
Jak mijają wam święta? Ja zdążyłam już zjeść całe Ferrero Rocher spod choinki i kończę ten rozdział na tablecie, który baaardzo mi się przyda na studiach (koniec z czytaniem podręczników w pdfie na telefonie!), a także zdążyłam znienawidzić płytę z największymi hitami Roya Orbisona, którą sama kupiłam mamie i którą odtwarzała dziś już ze cztery razy.

Dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia i lajki :)
Kolejny rozdział spróbuję dodać na tygodniu, między składaniem playlisty na Sylwestra a nauką do zbliżającej się (błeee!) sesji.

Trzymajcie się, misiaczki (aha, przepraszam za błędy,  wciąż staram się rozgryźć działanie dotykowe klawiatury na tym tablecie -_- poprawiłam to, co znalazłam; jeśli coś jeszcze odszukacie, napiszcie mi w komentarzu)

Kocham Was :*
Roxanne

poniedziałek, 12 grudnia 2016

CHAPTER EIGHT: Have you ever dreamed a night like this?




- Powiedz może o pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłaś. Co sobie pomyślałaś, jak sobie zaplanowałaś pracę z nim?
Rita patrzyła na kamerzystę, ustawiającego kamerę pod idealnym kątem. Z tyłu reżyser dawał jej wskazówki, jak powinna wyglądać jej wypowiedź. Widzowie musieli zobaczyć relację z ich prób. Albo raczej podróbę relacji z ich prób. Nie było szans, żeby pokazali, jak jest naprawdę, treningi wciąż stanowiły jedną wielką porażkę. Gdyby puścić widzom taki miks upadków, przekleństw, wrzasków i krzyków, szybko przestaliby to ogladać. A już na pewno by na nich nie zagłosowali.
- Kiedy dowiedziałam się, że mam tańczyć z Harrym, nie wiedziałam dokładnie, kim on jest. Dopiero, kiedy wygooglowałam jego nazwisko i wyskoczyło mi One Direction, już się domyśliłam. Nie interesuję się wykonawcami, dla mnie liczy się sama piosenka i to, czy da się do niej tańczyć. - Zaczęła spokojnie. Kątem oka dostrzegła, jak stojący z założonymi rękami za kamerzystą Harold, zaczyna się lekko burzyć. - Spóźnił się na pierwszy trening i to już mnie lekko wkurzyło, bo nie cierpię spóźnialstwa...
- Stop! - Krzyknął reżyser. Kamerzysta wyłączył nagrywanie. - Mówisz, jakbyś recytowała wyuczoną lekcję. Powiedz coś od serca, nie musisz się trzymać zasad gramatyki! - Pokazał drugiemu facetowi, jak przesunąć lampę. - Jeszcze raz o pierwszym spotkaniu. I na spontanie! Nie masz za to ocen!
Rita zacisnęła usta, z trudem powstrzymując westchnięcie. Nienawidziła iść na żywioł. Nie cierpiała wywiadów. I nie znosiła takiej gadki-szmatki o byle bzdurach. Nie rozumiała w ogóle znaczenia tych filmików reklamowych dla każdej pary. Powinni tylko tańczyć.
Jeszcze raz popatrzyła na partnera. Po obejrzeniu "This Is Us" miała mieszane uczucia. Z jednej strony ucieszyła się, bo intuicja jej nie oszukała: reszta chłopaków z One Direction była dokładnie taka sama w życiu codziennym jak na filmie. Mieli u niej gigantycznego plusa za szczerość i za to, że sława ich nie zmieniła. Natomiast Harry... Wyglądało na to, że jeszcze rok temu był taki jak oni. Dopiero później coś w nim zaskoczyło i zaczął się zachowywać jak klasyczny dupek, gwiazdka, która musiała mieć wszystko, czego sobie zażyczy. I to jej się bardzo nie podobało.
- Pierwszy raz spotkaliśmy się na treningu i od razu wiedziałam, że to będzie katastrofa. - Powiedziała głośno. Zmieniła zdanie. Nie miała zamiaru ściemniać, powie szczerą prawdę, jak wyglądała jej relacja z Harrym Stylesem. - I wcale się nie pomyliłam! Wyobraźcie to sobie... - Zaczęła gestykulować, jakby chciała narysować spóźnionego Stylesa. - Regularnie spóźnia się na treningi, za co robi po sto pompek, do tej pory nie nauczył się podstawowego kroku cha chy, a powtarzamy go od miesiąca, ma dobre poczucie rytmu, ale kompletnie nie umie tego wykorzystać, przystawia się do mnie, chociaż wie, że mam faceta, irytuje mnie samą swoją obecnością, non stop mnie wyzywa i komentuje mój styl bycia, chociaż nic o mnie nie wie i sam jest debilem do kwadratu, który nie umie docenić tego, co ma! - Wykrzyczała na jednym wydechu.
- Ach tak?! - Harry zacisnął pięści i aż poczerwieniał na twarzy. - No, to ja ci coś powiem. Wcale nie chciałem być w programie, przyszedłem tu tylko dlatego, bo zagrozili mi wyrzuceniem z zespołu. Mam tu spotkać swoją ex dziewczynę i paru gości, których nienawidzę z wzajemnością. Mam się nauczyć tańczyć w obciachowych butach, na którym mało nie rozwaliłem sobie ryja, ty wciąż mnie wyśmiewasz i wcale mi nie pomagasz, każesz mi nosić jakieś pajączki, od których bolą mnie wszystkie mięśnie, wyzywasz mnie od imbecyli, a sama nie jesteś lepsza, znęcasz się nade mną fizycznie i psychicznie, i nawet gdybym chciał, to do któregoś tam odcinka nie dojdę, bo nie dożyję, bo ty mnie najzwyczajniej w świecie zamordujesz pompkami!
Stali naprzeciwko siebie, zabijając się nawzajem wzrokiem. Wyglądali, jakby mieli sobie zaraz skoczyć do gardeł. Brakowało tylko torreadora, bo czerwoną płachtę widzieli oboje. Powinni tańczyć całe życie paso doble, a nie cha chę.
- Cięcie - powiedział osłupiały reżyser. Machnął ręką na kamerzystów i stanął bliżej tancerzy. - Wiecie co... My tu wrócimy jutro... Jak trochę ochłoniecie.
Ekipa zwinęła się jak najszybciej, bojąc się o drogi sprzęt, który para numer pięć miała ochotę roztrzaskać sobie na głowach.

<***>

Zadzwonił czyjś telefon.
- Który to?! - Wrzasnął wściekły reżyser. Próbę show przerwano po raz szósty, a przecież premiera miała się odbyć już za tydzień.
- Wybacz, to mój. - Tony z miną winowajca wyjął komórkę z kieszeni.
- Wyłącz to gówno. - Wycedził Drew przez zęby. Miał tego wszystkiego po dziurki w nosie i naprawdę mało brakowało, żeby rzucił kartkami w kamerę i rozwalił studio. Tony spojrzał na niego z miną zbitego psa.
- Montażysta mówi, że można obejrzeć klipy każdej z par.
- Sami sobie to obejrzą, indywidualnie. Może którejś z gwiazdeczek nie spodoba się zmarszczka na czole. - Spojrzał w rozpiskę i wziął megafon. - Para numer cztery! Frankie Bridge i Matthew Cutler! Zapraszamy na parkiet!
Rita wyjrzała ostrożnie zza kulis na scenę. Parkiet wyglądał idealnie, aż chciało się na nim tańczyć, nawet bez muzyki. Miejsca dla widzów były jeszcze w rozsypce i logo programu leżało na podłodze, ale można było już wyczuć atmosferę zbliżającej się imprezy. W programie wszystko szło na żywo, tutaj w ramach próby muzykę puszczali z płyty, prowadzący mieli wyłączone mikrofony i kartki z tekstami, a głos lektora udawał reżyser. Na wprost niej, zza drugiego wejścia za kulisy wybiegli Frankie i Matthew. Zrobili przepisowy ukłon w stronę wyimaginowanej publiczności, a potem ustawili się w odpowiedniej pozycji.
- Już nasza kolej? - Obok niej stanął Harry. Włosy przytrzymał sobie opaską, żeby nie spadały mu na czoło. Odruchowo wyprostował plecy, kiedy walnęła go między łopatki, ale zaraz znowu się zgarbił. - Ogarnij się, kobieto!
- Siedź cicho, masz mnie słuchać, Styles. - Wyjęła komórkę z kieszeni dresów, żeby sprawdzić, czy jest wyciszona. Zauważyła nową wiadomość. Czwórka jeszcze tańczyła, więc szybko sprawdziła, kto do niej napisał.

Od: DAVID :)
Wróciłem, kochanie! :) Ten obóz to jakaś tragedia... Ale już jestem w Londynie. Kiedy masz wolne od prób? Kocham cię!

Reżyser zaczął dawać wskazówki Frankie i Matthew, dlatego zaryzykowała szybkie odpisanie.

Do: DAVID :)
Dziś mam trening do 20:00. Wpadnij do mnie do domu, Mickster się wpuści. Kocham cię <3

- David to twój chłopak?
Odwróciła się jak oparzona. Harry bezczelnie opierał się o ścianę obok niej i gapił się w ekran jej telefonu. Wyłączyła komórkę i schowała do kieszeni.
- Nauczyła cię mama, że cudzej korespondencji się nie czyta? - syknęła, biorąc go za rękę, bo reżyser wykańczał już poprzednią parę. - Pamiętaj, jak masz się ukłonić. I błagam cię, nie pomyl kroków!
- Para numer pięć czeka na pisemne zaproszenie?! - ryknął megafon.
Harriet i Harry wyszli zza kulis. Zbiegli ze schodków i ustawili się przed widownią. Ukłon poszedł całkiem nieźle.
- Muzyka!
Rozbrzmiało "Moves Like Jagger", podrasowane przez orkiestrę Davida Archa. Rita oparła rękę na ramieniu Harry'ego, stanęła bokiem do niego. On odwrócił głowę w jej stronę, objął ją jedną ręką w pasie. Kiedy usłyszeli pierwszą wygwizdaną melodyjkę, obrócił nią, złapał gładko za rękę i przeszli do New Yorka. Potem kilka szybkich lockstepów i obrotów, następnie elegancko powiązany z całością krok podstawowy łączący się z Cuban Break, który był dla Stylesa największą męką. Było kilka pomyłek i to dość widocznych, jedno wyczuwalne zahwianie równowagi, ale jednak udało im się zakończyć układ odchyleniem partnerki do tyłu.
- Nie upuść mnie tylko! - Wyszeptała z wściekłością Rita, kiedy poczuła, jak ręka Harry'ego niebezpiecznie przesuwa się po jej talii. Na szczęście minęło przepisowe kilka sekund, które musieli pozostać bez ruchu. Szybko się wyprostowała. Znów wzięli się za ręce i odwrócili w stronę widowni, żeby zrobić perfekcyjny ukłon z obrotem.
- Bardziej ponurych min mieć nie mogliście? Dopracujcie to, bo nikt na was nie zagłosuje, nawet za pieniądze. Układ też do doszlifowania. W trakcie schodzenia ze schodów bardziej symetrycznie, nie tłoczycie się po lewej stronie. I jak tylko was wywołają, to macie wychodzić, a nie się czaić za ścianą. Myślałby kto, że się boicie! - Popatrzył w swoje notatki. - Dobra, chyba tyle. Jutro próba o tej samej porze. Możecie iść na salę. Sprawdźcie wideo. - Chwycił za megafon. - Para numer sześć! Pixie Lott i Trent Whiddon! Zapraszamy na parkiet! - Krzyknął tak głośno, że para numer pięć podskoczyła.
Szybko zabrali swoje rzeczy i poszli w stronę sal treningowych. Nie odzywali się do siebie, jak to mieli w zwyczaju. Na miejscu zastali już jednego z techników, który do laptopa podłączał nośnik z ich filmikiem promocyjnym.
- Siema, jestem Wes. - Skinął im głową. - Mamy tu kilka fotek promocyjnych, oprócz tych, które już widzieliście na plakatach. Jak zatwierdzicie, to wydrukujemy je do waszego podpisu, ktoś może chcieć autograf. Obok macie klipy. Czołówka całości i czołówka waszej pary. Potem wideoklip przed pierwszym tańcem. Obczajcie sobie, jak skończycie to luz, wrócę za pół godziny i powiecie, czy jest okej. - I zaraz się ulotnił.
- Wy wszyscy macie motory w tyłkach? - Zapytał zgryźliwie Harry, biorąc butelkę z wodą.
- W X Factorze produkcja zapierdzielała wolniej? - Odparowała Rita, włączając odtwarzanie. - Chodź tu, primabalerino. Sprawdź, czy widać, jakim jesteś debilem.
Styles w ostatniej chwili powstrzymał się od komentarza. Usiadł obok dziewczyny na podłodze z laptopem i skupił się na klipie.
Zaczynał się oczywiście od typowej czołówki programu z niezmienną od lat melodyjką. Z sesji z Jamiem wykorzystano element, kiedy Harry jedną ręką zrobił jej z tyłu głowy rogi, a drugą zaraz ją obrócił, jakby nie chciał, żeby się zorientowała. Ona po odwróceniu się do niego, złapał go drugą dłonią za kołnierz czarnej koszuli z miną, jakby doskonale wiedziała, co kombinował. Całość wyszła naturalnie, jakby wcale tego nie zaplanowali i doskonale się bawili w swoim towarzystwie. Zwłaszcza że byli uśmiechnięci, wyluzowani, wyglądali naprawdę dobrze razem. W sumie to chyba była jedyna sytuacja, kiedy faktycznie nieźle się czuli obok siebie. Drugi krótki klip był podobny, ale tam po obrocie zarzucała mu rękę na szyję i odwracała głowę do publiczności.
- Całkiem spoko - skomentował Harry. Nie powiedział dokładnie tego, co miał na myśli... w duchu bowiem stwierdził, że on i taka pierwszoligowa laska nie może wyglądać źle. To po prostu niewykonalne.
- Oba się nadają, chociaż te rogi mogłeś sobie darować. - Wzruszyła ramionami Rita. Nie podobało jej się to, że wyglądają na tym klipie, jakby byli... ze sobą bardzo blisko. I wiedziała, że Davidowi też się to nie spodoba, kiedy będzie oglądał program.
- Te rogi właśnie się spodobają widzom. Pomyślą, jak cudownie się dogadujemy. - Prychnął. - Dawaj ten do odcinka.
Włączyła najdłuższy klip. Najpierw pokazali Harry'ego. One Direction, przekrój przez kilka teledysków, występów, tłumy fanek, wygłupy z zespołem, fotki gazet z nim na okładce. Potem Harriet i jej konkursy, puchary, występy. Wreszcie przeszli do nagranych w studiu fragmentów.
- Kiedy dowiedziałam się, że mam tańczyć z Harrym, nie wiedziałam dokładnie, kim on jest. Dopiero, kiedy wygooglowałam jego nazwisko i wyskoczyło mi One Direction, już się domyśliłam. - Na ekranie pokazała się Rita, siedząc na oknie i patrząc prosto w kamerę.
- Udział w programie wyszedł trochę... spontanicznie. - Oznajmił Harry, stojąc pod lustrem sali treningowej.
- Cześć, jestem Harry. - To było już nagrywane następnego dnia. Musieli udawać chwilę, kiedy się poznali.
- Harriet, ale mów mi Rita. - Uścisnęli sobie ręce i zaczęli miło ze sobą rozmawiać. Harriet oglądając to, z trudem powstrzymała odruch wymiotny. Nienawidziła udawać. Styles najwidoczniej nie miał z tym większych problemów.
- Pierwszy odcinek to cha cha. Wiesz, jaki to taniec?
- Była taka piosenka "Cha Cha". - Zaśmiał się Harry i zaczął nucić przebój Chelo. Pokazały się ujęcia z ich treningu. Tu już było trochę prawdy.
- Mam się nauczyć tańczyć w obciachowych butach, na którym mało nie rozwaliłem sobie ryja. - Oboje się wyprostowali. Tego nie było w zatwierdzonym materiale. Głos Harry'ego wydawał się pozornie pozbawiony wrogości, chociaż wtedy praktycznie się pozabijali, kiedy oskarżali się wzajemnie o najgorsze rzeczy. Na ekranie pokazali zbliżenie na jego buty do tańca i kilka kroków cha chy.
- Harry Styles... Regularnie spóźnia się na treningi, za co robi po sto pompek...
- Nagrali moje pompki?! - Harry poderwał się na równe nogi.
- Chyba zostawili tu kamerę. - Rita rozejrzała się po sali, ale nic nie dostrzegła.
- Ma dobre poczucie rytmu... ale irytuje mnie samą swoją obecnością. - I do tego podklejony śmiech. Ok, Rita się raz zaśmiała. Kiedy Harry się wywalił po obrocie.
- Nie dożyję, bo ty mnie najzwyczajniej w świecie zamordujesz pompkami.
- Jak oni to zrobili, że twój głos słychać, jakbyś się śmiał? - Zdumiała się Rita.
- Magia telewizji. - Warknął wściekły chłopak. - Ale przynajmniej zamydli innym oczy. Przyzwyczaisz się. Będziesz mnie uwielbiać na ekranie tak mocno, jak nienawidzisz mnie w normalnym życiu. Możemy już trenować?

<***>

- Bo to jest tak. - Kaya mocno dmuchnęła dymem papierosowym przed siebie. - Jak robisz obrót, musisz od razu unieść rękę, przygotować się do złapania dłoni partnera w idealnym ułożeniu i do tego jeszcze się nie wywalić w tych butach.
- I tylko tyle zapamiętałaś z tego, czego cię nauczyłem? - Darren Bennett spojrzał na nią z krzywym uśmieszkiem.
- Mam jeszcze się nie zaplątać w kieckę. - Puściła mu oczko i zgasiła papierosa na murku. - No, akumulatory naładowane, człowiek dotleniony, teraz mogę walcować do rana. - Zeskoczyła z murku i skierowała się do drzwi ewakuacyjnych studia, których pilnował napakowany ochroniarz. Obejrzała się za siebie. - Harry, idziesz?
- Za chwilę - mruknął chłopak, wbijając spojrzenie w swoje dłonie.
- Nie stresuj się. Ludzi będzie mniej niż na twoim koncercie. - Machnęła ręką i podążyła za partnerem do budynku, żeby oddać się w ręce fryzjerów i krawcowych.
No tak. Może będzie mniej ludzi. Ale to nie było problemem. Minęło kilka tygodni, od kiedy dowiedział się, że będzie tańczył w programie. Zdążył opanować do perfekcji punktualność, co nie wyszło mu nawet podczas napiętych grafików tras koncertowych, umiał zrobić sto pompek w cztery minuty, do tego stał się mistrzem we wkurzaniu swojej partnerki... ale wciąż nie potrafił opanować dwunastu kroków składających się na jego trwający półtorej minuty układ cha chy.
Rita najpierw była sceptyczna. Potem zmieniła nastawienie na bardziej optymistyczne. A po dzisiejszej próbie generalnej, która skończyła się godzinę temu, chyba jednak straciła nadzieję. Harry zapomniał połowy choreografii i mało brakowało, a pociagnąłby ją na podłogę. Wkurzyła się na niego tak strasznie, że jej przekleństwa słychać było chyba w całym studio. Nawet Matt nie mógł jej uspokoić. Dlatego Harry wyszedł na zewnątrz, żeby odetchnąć świeżym powietrzem i tam natknął się na Kayę Scodelario ze swoim partnerem, który bezskutecznie próbował ją przekonać, że papierosy kiedyś zrobią jej niespodziankę w postaci raka płuc.
Przysłuchując się ich rozmowie, Styles ze zdumieniem spostrzegł, że wcale nie podchodził do tego idiotycznego programu z lekceważeniem. Nagle zaczął się przejmować. Czy to z powodu Harriet, czy z powodu bezlitosnej opinii publicznej? Tego nie wiedział, jednak kiedy słuchał Kai, która wspominała śmieszne sytuacje z prób i na siedząco powtarzała, jakie ma wykonać kroki, przeraził się. Ci wszyscy ludzie... Nic im nie brakowało, większy rozgłos wcale nie był im potrzebny, zarabiali miliony... Ale jednak tu byli dla samej dobrej zabawy. No dobra, kasa też się liczyła, lecz tak naprawdę program nie miał im zapewnić nowym kontraktów czy czegoś w tym rodzaju. W zasadzie tylko Harry był tu z konkretnego powodu. I najbardziej z nich wszystkich lekceważył taniec i całe "Strictly Come Dancing", które mogło naprawdę pomóc mu w karierze.
W jego głowie pojawiła się maleńka myśl, że może zachowuje się jak idiota i powinien bardziej się przyłożyć. Niestety, jego przerośnięte ego zaraz ją wymazało. On? Idiota? Dobre sobie. Przecież da radę.
Zeskoczył z murku i powlókł się do środka. Czas nałożyć tapetę i "szczery" uśmiech. It's showtime.

<***>

Rita siedziała nieruchomo, podczas gdy kosmetyczka nakładała jej cień na powieki. Obok niej siedziały Camilla Dalerup, Aliona Viliani i Frankie Bridge, wszystkie poddawane tym samym zabiegom.
- Will jest całkiem niezły. Nie liczę na finał, ale może dojdziemy chociaż do ćwierćfinału - stwierdziła Camilla, oglądając się na swoje towarzyszki. Chyba miała ochotę podkopać ich pewność siebie.
- Uważaj, Cam, ja i Theo będziemy nie do przebicia. Nie dość, że świetny aktor, przystojny jak nie wiadomo co, to jeszcze zabójczo tańczy. Może nawet coś z tego wyniknie. - Uśmiechnęła się z zadowoleniem Aliona. Frankie popatrzyła na nie ze zdziwieniem.
- Jeszcze nie wiecie, jak zatańczą przed kamerą i już chcecie obstawiać zakłady?
- Och, nie martw się, Fran, jak na pierwszy raz idzie ci dobrze! - Zaćwierkała Camilla. - Próba generalna wypadła całkiem, całkiem.
- Jestem piosenkarką, nie tancerką. - Wzruszyła ramionami. - Mam się tu dobrze bawić i tyle.
- Jasne... Harriet. - Camilla popatrzyła na milczącą dziewczynę. - A jak tam twój partner? - Razem z Alioną zachichotały złośliwie.
Rita otworzyła umalowane oczy i spojrzała na nie obojętnie. Na konkursach to była norma. Nie pozwól, by przeciwnik wiedział, że masz słabości, dlatego zniszcz jego pewność siebie. Rita była na to odporna. Nie zwracała uwagi na to, co mówili o niej ludzie, dlatego też skupiała się na tańcu w stu procentach.
Tylko że teraz było inaczej. Teraz wiedziała, że jest do niczego. Partner ją zawiódł, układ dało się łatwo skopać, a ona sama czuła się, jakby ktoś ciągle ją potrącał, żeby nie złapała równowagi. To niby tylko zabawa dla widzów, ale tak naprawdę był to wysiłek w pocie czoła, praca nad własnym wizerunkiem jako tancerza i nauczyciela. Z takim uczniem jak Harry Styles nie mogła zajść daleko. Mogła tylko patrzeć, jak jej misterny plan się rozpada. Tak jak przewidywała. Jeszcze nigdy nie czuła się tak źle przygotowana do tańca.
Ale w rozmowie nie dała tego po sobie poznać. Wstała z krzesła, zerknęła kontrolnie na gotowy makijaż i w końcu zwróciła się z lekkim uśmiechem do dziewczyn.
- Jeszcze was zaskoczymy. - Popatrzyła na Frankie. - To typowe. Nie przejmuj się tym, co mówią. Chcą cię tylko zdekoncentrować. Zachowują się tak, jakby ten konkurs się bardziej liczył.
I wyszła do garderoby. It's showtime.

<***>

Zayn rozglądał się nerwowo po widowni. Posadzili ich w pierwszym rzędzie, tuż przed samym parkietem. Obok niego siedział Niall i Louis, za to nigdzie nie było widać Liama z dziewczynami i rodziną Harry'ego. Gemma nie mogła się pojawić na nagraniu pierwszego odcinka brata, ale rodzice powinni być tu za chwilę...
- Widzę Eleanor i Liama. - Niall wychylił się z krzesła. Za nimi szli Anne i Robin.
- A Perrie? Widzisz ją gdzieś? Miała przyjść z Jesy. - Zayn aż wstał, żeby poszukać wzrokiem narzeczonej.
- Na razie nie...
- Ja ją widzę, idzie z drugiej strony. - Louis machnął ręką w tamtym kierunku i wstał, żeby przywitać się ze swoją dziewczyną. - Cześć, Ellie.
- Hej, chłopaki... Gdzie Harry? Chciałam mu jeszcze dać kopa na szczęście. - Zdyszana dziewczyna usiadła na swoim miejscu.
- Też chciałem go kopnąć, ale niestety, kazał sobie nie przeszkadzać przed występem - oznajmił Niall kpiąco.
- Dziwisz mu się? - Liam padł na swój fotel. - Chyba się denerwuje, a to byłby jego pierwszy ludzki odruch od dłuższego czasu.
- Fakt, powinien mieć raczej wywalone, jak to miał ostatnio w zwyczaju.
- Cześć, ludzie. - Perrie Edwards i Jesy Nelson wcisnęły się między znajomych. - I co? Kiedy się zacznie?
- Według mojego zegarka za jakieś pięć minut. Transmisja chyba idzie z opóźnieniem.
- Ej, to Jamie? Jamie! - Zayn znowu wstał z krzesła, żeby podbiec do starego kumpla. - Cześć, chłopie!
- Jesteście, super! Uśmiech do zdjęcia! - Fotograf szybko strzelił im kilka fotek. - Fajnie, że przyszliście, szykuje się niezła zabawa.
- Pracujesz tu? - zapytał Louis.
- Jestem fotografem, zatrudnili mnie do sesji i ogólnie mam uwiecznić imprezę. - Zaśmiał się. - Pomagam trochę kamerzystom. Jak tam Harry?
- Przez ostatni tydzień się nie odzywał i chyba się trochę zestresował... - Powiedział Liam.
- Cóż, nie powiem, żeby zachowywał się normalnie na sesji. A przynajmniej nie tak, jak z wami. Musiałem go trochę rozruszać. Nie dogadują się ze sobą.
- On i Rita? - Upewniła się Eleanor.
- Może nie są przyjaciółmi, ale jednak... - zaczął niepewnie Niall, ale Jamie przerwał mu ze śmiechem.
- Stary, przyjaciółmi? Oni sobie codziennie skaczą do gardeł! - Nacisnął przycisk na słuchawce i zamilkł na chwilę. - Muszę lecieć, zaraz się zacznie.
- Panie i panowie, za chwilę rozpoczniemy nagrywanie pierwszego odcinka dwunastej edycji "Strictly Come Dancing". Prosimy usiąść na swoich miejscach i wyciszyć telefony komórkowe oraz wszystkie urządzenia elektroniczne. - Rozległ się głos reżysera. Sala rozbrzmiała pełnymi podekscytowania szeptami. - Dwadzieścia sekund do startu.
- No to teraz się zacznie... - Mruknął Liam i zerknął na telefon. Sophia wysłała mu smsa ze zdjęciem laptopa otwartego na transmisji live. Sądząc po fotce, w telewizji leciały dopiero reklamy po poprzednim show. Wyciszył komórkę i usiadł wygodniej na fotelu.
- Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć...
Światła rozbłysły, podświetlono krawędzie parkietu, reflektory skierowały się na orkiestrę. Na scenę wybiegł zespół FlashBeat z premierowym pokazem latino.
It's showtime.



_______________________________________________________
Łapki w górę, kto się spodziewał rozdziału tak szybko? xD

Miałam wenę, ochotę na pisanie i wszystko, co się z tym wiąże. 
Polecam przesłuchać piosenki z początku, zwłaszcza dwie ostatnie, bo da się do nich zatańczyć cha chę ;)
Kolejny rozdział... jak przyjdzie wena :P może znów się wyrobię w tydzień? 

Dziękuję wam, że jednak nie postawiliście na mnie kreski i wciąż tu jesteście. Komentarzy mało, ale wyświetlenia mówią same za siebie. Dziękuję <3

Do napisania!
Roxanne 

środa, 7 grudnia 2016

CHAPTER SEVEN: This Is Us




Dzień rozpoczął się od dawno nie słyszanego w tym mieszkaniu budzika. Harry nie otwierając oczu postukał palcem w ekran telefonu, ale denerwująca melodyjka wcale nie chciała się wyłączyć. Chłopak zmarszczył brwi i walnął mocniej. Zyskał jedynie to, że o mały włos nie zbił dotykowego ekranu smartfona. Zdenerwowany usiadł i wziął telefon do ręki. Ułóż liczby w malejącej kolejności? Co to było?! Dopiero po dłuższej chwili przypomniał sobie, że parę godzin temu sam przeszukał ustawienia telefonu, żeby włączyć taki budzik, po którym na pewno wstanie. Cóż, udało się. Szósta. A niech szlag trafi cały management, jego chore pomysły, Harriet i jego samego!
Jednak obietnica do czegoś zobowiązała. Jeszcze nie był takim skończonym dupkiem, skoro dawno wpojone przez rodziców zasady blokowały go przed zrobieniem dziewczynie świństwa i wystawieniem jej do wiatru po raz kolejny. Może nie zostanie królem tańca, ale przynajmniej spróbuje się dopasować i odnaleźć w tym wszystkim jakikolwiek sens. W końcu nie może być aż tak źle. Nauczy się paru kroków, zbierze owacje na stojąco, z powrotem rozkocha w sobie fanki, które zdecydowały się od niego odsunąć... Plan idealny.
 To zabawne. Jak łatwo jest manipulować ludźmi, których się nie znało. Wystarczyło tylko wyglądać lepiej niż znośnie, puścić oczko kilku dziewczynom, uśmiechnąć się do innych i coś powiedzieć. Cokolwiek, przecież one i tak będą sikać w majtki, kiedy tylko skieruje na nie swój wzrok. To zawsze działało. No, przynajmniej w dziewięćdziesięciu procentach, w końcu nie wszystkie kobiety na ziemi były fankami One Direction. Ale jeśli już któraś z nich lubiła zespół, to niemal na pewno była zakochana w którymś z członków. Nieskromnie musiał przyznać, że on był najczęstszym obiektem westchnień. A przez to manipulacja była o wiele prostsza.
Ledwo wyszedł spod prysznica, a już w pokoju rozległ się dźwięk telefonu. Przerzucił ręcznik przez szyję i strzepnął krople wody z opadających na czoło włosów. Zerknął na ekran, starając się go nie  zachlapać. Niall widocznie bawił się w zegarynkę.
- Co jest? - rzucił niecierpliwie do mikrofonu.
- Wstałeś?! - Harry niemal widział wytrzeszczone oczy przyjaciela. - Nie trzeba cię budzić?
- Jak widać nie. - Stwierdził cierpko Styles i rzucił na łóżko torbę. Wcisnął do niej czysty ręcznik, wodę i ciuchy na przebranie. Zawrócił do łazienki po dezodorant. - Masz jeszcze jakąś sprawę?
- Eee... W zasadzie to nie - zawahał się Niall. - Zayn i ja może wpadniemy na próbę.
- A róbcie co chcecie. - Wzruszył ramionami. - Bylebyście nie przeszkadzali. - Rozłączył się, bo chciał już podjechać pod studio. Nie miał zamiaru robić pompek za spóźnienie.
Wychodząc, spojrzał na zegar kuchenki. Siódma dwadzieścia dwie. Uśmiechnął się krzywo i zamknął drzwi mieszkania. Byle do siódmego odcinka.
Tymczasem Niall stał w swojej kuchni z telefonem przy uchu i w osłupieniu wpatrywał się w ścianę. Ściana była normalna, w kolorze bladego fioletu z trzema pistacjowymi paskami przez środek, a chłopak wbijał w nią wzrok, jakby była to fototapeta co najmniej klejnotów koronnych Wielkiej Brytanii. Nie do takiego Harry'ego był przyzwyczajony przez ostatnie parę miesięcy.

<***>

Rita szybkim krokiem przemierzała korytarz. Była pewna, że Harry'ego jeszcze nie będzie, o ile w ogóle się pojawi, a dzięki temu mogłaby w spokoju się rozgrzać i przygotować do treningu. I może lekko zmodyfikować układ... Jeśli Styles zdecyduje się pojawić i kontynuować zabawę w taneczne show, to może lepiej go nie odstraszać? Z drugiej strony to było całkiem przeciwne jej naturze. Nigdy nie szła na łatwiznę, wolała stawiać czoło przeciwnościom losu, choć często przewyższały jej możliwości.
Na samym początku jej przygody z tańcem chciała być najlepsza. Nie tylko w szkole tańca, ale też na mistrzostwach Europy, świata, kosmosu. Nic nie mogło jej powstrzymać, gnała naprzód, a jej biedny partner próbował z całych sił ją dogonić. Przygotowując się do pierwszego konkursu międzyszkolnego, doszło jednak do przykrego zdarzenia. Harriet uznała, że układ przygotowany przez choreografkę był za prosty i zamiast niego wymyśliła własny. Skończyło się dość poważnym uszkodzeniem stawu kolanowego i czterema miesiącami na zwolnieniu. Kiedy wróciła na salę taneczną, odrobinę zmieniła taktykę, głównie pod naciskiem rodziców i instruktorów. Poprzeczka wciąż wisiała wysoko, ale tym razem bez samowolki. Idealnie wyćwiczyła ruchy, stała się giętka jak bambus, perfekcyjna co do milimetra, a jednocześnie potrafiła doskonale ocenić swoje możliwości. Wiedziała, czego lepiej się nie podejmować, a co jest warte ryzyka. Lata praktyki pomogły jej wypracować świetne ruchy, które umiała poprowadzić na milion sposobów.
A teraz... Dla niej to było niemożliwe, żeby przejść o kilka stopni niżej w drabince osiągnięć i przypomnieć sobie, co oznaczał poziom początkujący. Nie umiała postawić się w sytuacji swojego partnera, bo do tej pory była przyzwyczajona do Matta, który podobnie jak ona tańczył całym sobą. Nie tylko ciałem, ale też duszą, myślami, wszystkim. I też doskonale wiedział, jak się ruszać do dowolnej melodii. Nie to co Styles. Przecież tych dwóch facetów dzieliła przepaść, wielka jak Rów Mariański. A ona, Harriet Holmes, miała zasypać ten rów, żeby dało się bezpiecznie przeskoczyć z jednego brzegu na drugi w perfekcyjnym stylu.
Zatopiona w ponurych rozmyślaniach otworzyła z rozmachem drzwi i stanęła w progu jak wryta.
- Cześć - mruknął Harry, nie przerywając rozciągania. Siedział na podłodze i z całych sił starał się dotknąć palcami do stóp przy złączonych, wyprostowanych kolanach. Kiepsko mu szło, ale jednak...
- Cześć... - odpowedziała dziewczyna, próbując nie okazywać zdumienia. Kątem oka zerknęła na tabliczkę na drzwiach, bo przez sekundę pomyślała, że pomyliła sale i tu ćwiczy jakiś inny tancerz. Nie było mowy o pomyłce. Harry Styles robił sobie rozgrzewkę przed treningiem.
Rita była w szoku. Zupełnie nie spodziewała się takiego widoku. Sprawdziła szybko godzinę. Za kwadrans ósma. Wow. A już była gotowa postawić dziesięć tysięcy funtów, że Styles będzie robił karne pompki pod jej czujnym okiem. Mimo wszelkich przemyśleń na temat chłopaka, jakby zapaliła się w niej iskierka nadziei. Może jednak coś do niego dotarło?
- Gotowy na trening? - zapytała, szybko zmieniając buty. Nie musiała się przebierać, przyjechała na trening od razu w wygodnych ciuchach, czyli długich legginsach i luźnej, zsuwającej się z ramienia tunice narzuconej na bokserkę. Dołączyła do partnera na podłodze i zaczęła się rozciągać.
- Mam nadzieję - stęknął, wstając powoli na nogi. Miał wrażenie, że jeszcze nie zaczął tańczyć, a już nadciągnął jakieś ścięgno.
- No to do roboty! - Klasnęła w ręce. - Włącz płytę i znajdź piosenkę. Zaraz ci przypomnę kroki i będziemy je szlifować. - Zakomenderowała i położyła się na podłodze. Jeszcze szybki mostek i będzie można zacząć normalny trening.

<***>

- Ta koszula, te spodnie i te buty. Skarpetek nie będzie raczej widać, mogą zostać. Buty zabierz, przydadzą ci się w treningu.
Harry odebrał stosik ubrań i bez słowa zamknął się w przebieralni. Nie lubił sesji zdjęciowych. Ustaw się tak, pochyl głowę, podnieś oczy, zaczesz włosy, tamten profil masz lepszy... Zaczął wciągać na siebie ciuchy. Przeczesał palcami włosy. Czarna koszula wyglądała całkiem nieźle. Spodnie jak od garniaka, tylko te buty... Po kiego grzyba dają facetowi buty na obcasie? I ta podeszwa, na której można było wyrżnąć niezłego orła. Na parkiecie jeszcze można było jakoś chodzić, ale płytki, którymi była wyłożona przebieralnia? Nie. Zdecydowanie nie.
Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając tam swoje ubrania i ruszył w kierunku ekipy. Zgromadzili się w jednej z sal treningowych na parterze. Pary miały się ustawić na tle zielonej ścianki, którą komputerowo technicy dopasowywali do czołówki, plakatów i bannerów. Harriet stała obok makijażystki, która poprawiała ostatnie detale make-up'u. Wyglądała całkiem ładnie. Włosy miała rozpuszczone, lekko podkręcone. Założyła niebieską sukienkę bez ramiączek, wyszywaną u góry jakimiś cekinami z rozszerzanym dołem. Mimowolnie zlustrował jej sylwetkę. Takich nóg nie widział chyba u żadnej dziewczyny. Nawet te wszystkie modelki, które widział, nie miały tak genialnych nóg. Ogólnie Rita była całkiem...
- Harry! - Zawołał ktoś i chłopak gwałtownie się odwrócił. Skądś kojarzył ten głos.
- Jamie?
- Poznałeś mnie! - Fotograf cieszył się jak dziecko. Poklepał go po plecach, osłaniając jedną ręką aparat. - Dawno cię nie widziałem, stary!
- Ostatnio chyba na sesji do Forbesa. - Harry obdarzył go wymuszonym uśmiechem.
- Możliwe. Na pewno robiłem wam zdjęcia do kalendarza na dwa tysiące czternasty. - Jamie szczerzył się tak mocno, że Harry mógł z łatwością policzyć jego zęby. - No proszę, i teraz jesteś w "Strictly"! Jak ci się podoba?
- Szczerze mówiąc, nie chciałem tu być - oznajmił Styles z brutalną szczerością. Jamie zmarszczył brwi i chciał to jakoś skomentować, ale przerwała im Rita.
- Jestem gotowa. - Stanęła obok Harry'ego i spojrzała wyczekująco na fotografa. - Nie mam zielonego pojęcia, co się robi na sesjach, więc musisz mi powiedzieć co i jak.
- Jasne, już wam tłumaczę. - Odwrócił się przodem do ścianki i zaczął im wszystko pokazywać. - Staniecie tutaj, nie przysuwajcie się za bardzo do ekranu. Macie zaznaczoną linię, gdzie możecie maksymalnie podejść. Najpierw zrobimy same zdjęcia, a potem nakręcimy was w ruchu. Cokolwiek, promenada, obrót, jakieś unoszenie, może bouncing lub New York... Coś, co będzie można wstawić w czołówkę i co będzie się pojawiało przed każdym waszym wystepem na ekranach. Możecie też pokazać wasz numer... Para numer pięć, tak? No, to pięć palców lub rysunek piątki w powietrzu, który potem obrobimy. Gotowi? Będę wam mówił, jak się ustawić.
- Chyba gotowi. - Rita stanęła we wskazanym miejscu i popatrzyła na swojego partnera. - Na co czekasz?
- Już idę - mruknął pod nosem i posłusznie stanął obok dziewczyny.
- Harry, trochę w tył. Obejmij Ritę w pasie prawą ręką, lewą opuść wolno... Rita parę centymetrów w przód. Unieś lekko głowę. Uśmiechnij się... Dobra. - Jamie wprawnie strzelił kilka fotek, zmienił coś w ustawieniach i zamontował inny obiektyw.
- Teraz Harry przodem, Rita stań bokiem, oprzyj się na nim... Nie tak, lewa ręka na jego ramieniu, możesz patrzeć na niego... Nie, źle.
Jamie zmarszczył brwi i oparł ręce na biodrach. Coś było nie tak. Harry. Był za sztywny, jakby w ogóle nie umiał się rozluźnić i zrelaksować. Zachowywał się tak, jakby aparat zamiast zrobić mu zdjęcie, miał go zastrzelić.
- Harry... Co z tobą, stary? Normalnie na sesjach zachowujesz się jak dzieciak, wszędzie cię pełno i wychodzi z tego masa fajnych ujęć...
- Widocznie się zmieniłem - warknął Styles i założył ręce na piersi.
- Daj spokój. - Machnął ręką Jamie. Robił się wkurzony. Miał dziś zrobić jeszcze dwie takie sesje. - Nie jesteś jakąś wielką gwiazdą, a przynajmniej nie jedyną. Więc przestań gwiazdorzyć, rusz dupę przed ekran i pokaż, co potrafisz!
Nagle wpadł na pewien pomysł. Kiwnął głową w stronę asystentki i wziął od niej swój telefon. Poszperał w nim i włączył muzykę. Rita zastanowiła się chwilę. Skąd znała ten kawałek... A, jasne! "Talk Dirty" Jasona Derulo.
- Pamiętasz, Harry? To nie było tak dawno. - Jamie zmienił obiektyw. - Ustawcie się. Jak wolicie, to zacznijcie od tańca.
Coś chyba zaskoczyło, bo Harry jakby odrobinkę się rozluźnił. Może to dlatego, że niemal cała ekipa zaczęła odrobinę podrygiwać w rytm melodii, a on mimowolnie dołączył do nich. Oboje z Ritą zaczęli się ruszać do słyszanej muzyki, piosenki się zmieniały, a kiedy trafili na podobną w rytmie do tańczonej cha chy, nawet wypróbowali kilka kroków. Harriet też spuściła z tonu i chyba dziś postanowiła się po prostu dobrze bawić, bo w pewnym momencie nawet zanuciła fragment piosenki, doprowadzając Harry'ego do śmiechu.
- Teraz było dobrze! - Jamie podszedł do laptopa, na którego systematycznie zgrywały się zdjęcia. Ujęcia robione z zaskoczenia zawsze się sprawdzały przy chłopakach z 1D, a pozowanie wychodziło im tylko wtedy, gdy się wygłupiali. Rita w Harrym wyszli naturalnie, uśmiechnięci, jakby nic innego w życiu nie robili, tylko razem tańczyli i tak miało być.
- Dobrze, że to już koniec. - Harry odsunął się od ekranu, na którym oglądali zdjęcia i prawie pobiegł do przebieralni. Wrócił Mister Dupek Styles. Po chwili wrócił, ubrany z powrotem w dres, rzucił niedbale ubrania na wieszak i wyszedł bez pożegnania.
- Nie mam zielonego pojęcia, co się z nim dzieje. - Jamie patrzył za chłopakiem dłuższą chwilę. Rita wykorzystała nieobecność Harry'ego, żeby wypytać o niego fotografa.
- Długo się znacie?
- Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że kiedyś taki nie był. - Facet schował obiektyw do pokrowca i zaczął wyłączać lampy. Do kolejnej sesji miał jeszcze godzinę.
- To znaczy? - dociekała dziewczyna. Zaczynała być ciekawa, jaki był kiedyś Harry, skoro tak wszyscy chcą, żeby dawny Styles powrócił. Najpierw manager zespołu, potem jego członkowie, teraz fotograf...
- To znaczy, że jeszcze na początku roku wszystko z nim było w porządku. - Zapisał jakąś notatke na samoprzylepnej karteczce i schował ją w teczce. Wyprostował się i spojrzał na tancerkę. - Chcesz się dowiedzieć, jaki był kiedyś? Obejrzyj "This Is Us".

<***>

- Mickster? - Harriet zajrzała do pokoju brata. Siedział na podłodze i wpatrywał się w ekran komputera, waląc zaciekle w klawisze pada. Siedząca obok niego blondyneczka robiła to samo, z równą zawziętością. Dziwne postacie na ekranie strzelały w siebie ogniem. Bomba.
- Nie teraz. - Odparł braciszek, nawet na nią nie patrząc. Rita zerknęła na blondynkę. Też nie zareagowała. Dziewczyna wzruszyła ramionami i usiadła między nimi. Przyzwyczaiła się do obecności Charlie w ich domu. Mała była najlepszą przyjaciółką jej brata, który nazywał ją czasem swoją dziewczyną. Codziennie jedno było u drugiego w domu, chodzili do tej samej szkoły, tylko różnych klas, ale za to mieszkali w sąsiednich budynkach. Zaprzyjaźnili się już w piaskownicy.
Rita zawahała się chwilę. Nie, to głupi, idiotyczny, kretyński pomysł... Jakby sama nie umiała uruchomić internetu i obejrzeć tego durnego filmu.
- Oglądało któreś z was "This Is Us"? - Walnęła w końcu, nie bawiąc się we wstępy. Mickeyowi opadła szczęka. Charlie wykorzystała jego nieuwagę i zakończyła bitwę jednym ciosem.
- Wygrałam! I oglądałam! - Uśmiechnęła się szeroko do Rity.
- Moja siostra pyta mnie, czy oglądałem film o jakimś boysbandzie. Hars, nie jestem pedałem! - Oburzył się Mickey. Zaraz dostał z łokcia od siostry i z poduszki od Charlie.
- Uważaj na słowa!
- Oni nie są pedałami!
- To po co ci ten film? - Zapytał z miną zmęczonego życiem starca. Nie rozumiał swojej starszej siostry. Z roku na rok było z nią coraz gorzej. A odkąd zaczęła tańczyć z Harrym, musiał znosić teksty o nim z dwóch źródeł, od swojej dziewczyny i od siostry. O ile Harriet jeszcze się na niego wkurzała i często drukowała jego fotki tylko po to, żeby porzucać w nie strzałkami lub pomazać, o tyle Charlotte ciągle nawijała, jakie to One Direction jest wspaniałe.
- Ktoś mi powiedział, że powinnam go obejrzeć, żeby zobaczyć, jak się kiedyś zachowywał Harry. Nie umiem go ogarnąć. - Wyznała szczerą prawdę. Nie miała zielonego pojęcia, jak dotrzeć do chłopaka, żeby przynajmniej nie musieli się na siebie wydzierać na każdym treningu.
- I musisz obejrzeć to gó... Ten beznadziejny film, żeby to sprawdzić? - Wyłączył grę i uruchomił internet.
- On mi nic nie powie, a jestem ciekawa... Poza tym głupio mi to samej oglądać. - Wzruszyła ramionami. Po reakcji brata czuła się zażenowana swoim pomysłem. Zresztą, czego innego mogła się po nim spodziewać?
- Charlie, pilnuj komputera. Harriet ma zakaz dostępu do moich gier. Ja idę oglądać telewizję. - Wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Spodoba ci się! - Charlie wpisała tytuł filmu w wyszukiwarkę. - Ja go oglądałam z dziesięć razy, ale teraz też obejrzę, bo tak lubię ich i ich piosenki, i ten film... I wszystko!
- Domyślam się. - Rita oparła się o łóżko brata i wbiła wzrok w ekran. Kim byłeś, Harry Stylesie?
Usłyszała głos któregoś z nich. Chyba Nialla. Śledziła wzrokiem pojawiające się zdjęcia. I niemal od razu parsknęła śmiechem, kiedy Louis dał w twarz Niallowi.




____________________________________________
EDIT: WŁĄCZYŁAM AUTOMATYCZNE UDOSTĘPNIENIE POSTA! NIE WIEM, CZEMU SIĘ NIE URUCHOMIŁO! PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ JEST Z OPÓŹNIENIEM, ALE TO WINA PIERDOLONEGO INTERNETU -.- A TERAZ WRACAM LECZYĆ KACA PO MIKOŁAJKACH. Spałam niepełne cztery godziny, a wczoraj byłam na nogach 22h, włączając w to mega odpałową imprezę. Warto było :D
____________________________________________

Witam Was w Mikołajki! Macie śnieg? U mnie tak cudnie padał w weekend *.* mam nadzieję, że utrzyma się do świąt.

Rozdział chyba wam się spodoba... Jest chyba dłuższy od poprzedniego. Napisałam go w piątek wieczorem, ale wolałam go poprawić i wstawić w Mikołajki... Here you are :)

Na następny dajcie mi dwa tygodnie. Po drodze kolokwium, będę miała co robić w przerwie między nauką a obijaniem się xD

Dziekuję za cierpliwość. Nie mogę uwierzyć, że wciąż tu jesteście!

All the love <3
Roxanne

niedziela, 6 listopada 2016

R.I.P. najgorsza autorka świata

Witajcie...
Jestem ciekawa, czy ktoś mnie jeszcze pamięta...

Wiem. Zachowałam się obrzydliwie, znikając stąd bez słowa pożegnania/wytłumaczenia i teraz przybywam, by się kajać i przepraszać.
Koniec z zawieszaniem, koniec z wstrzymywaniem, czas na ważne ogłoszenie!

"Dance with me tonight..." POWRACA!!!
6 grudnia 2016r. w godzinach wieczornych zapraszam was na 7. rozdział opowiadania!

Mam nadzieję, że jeszcze ktoś się tu pojawi i zerknie choć jednym przymrużonym okiem na moje wypociny :)

Jeśli chodzi o pozostałe prace, m.in. tłumaczenie fanfika na Wattpadzie, wstawianie poprawionych rozdziałów "Everything's...", to ruszam z tym dopiero od Nowego Roku. Chciałabym też wstawić na YouTube coś w stylu pseudo-nagrań piosenek z "Everything's...", tych mojego autorstwa... Bo jeśli się nie mylę, to nie macie pojęcia, na jaką melodię się śpiewa "Lullaby To Stars" czy "Addicted". Ale to w swoim czasie.

Dziękuję za cierpliwość, a jeśli jesteście na mnie mega źli i chcecie mnie już zaszlachtować, to cóż... chlip, chlip, zasłużyłam sobie na to, może kontynuowanie tego bloga poprawi wam humor.

R.I.P. najgorsza autorka świata, czytaj 
Roxanne