Witajcie, kochani!
Dziś wyjątkowo notkę od autorki dostaniecie na początku rozdziału, bo czuję, że jestem Wam winna przeprosiny.
Data dodania ostatniego rozdziału to 14 maja... Wow, sporo mnie tu nie było. Zajęcia, egzaminy, praktyki, poprawka, chęć nicnierobienia w wolnym czasie, seriale, nowe znajomości... a opowiadanie zostało zepchnięte na boczny tor. I kiedy chciałam do niego wrócić, w lipcu, sierpniu i teraz, we wrześniu, otwierałam zakładkę z nowym postem, gapiłam się na tytuły dwóch piosenek, które tam zapisałam świeżo po opublikowaniu ostatniego rozdziału i dostawałam blokady. Serio, przez dwa miesiące nie byłam w stanie napisać ani słowa. Dopiero trochę naskrobałam na początku września, ale to wciąż nie było to.
Dzisiaj też nie jestem z tego zadowolona. Wszystko, co chciałam tu napisać wydaje się sztuczne, bohaterowie są jak lalki z papieru i nie, nie pasuje mi to zupełnie. Ale nie chcę dłużej zwlekać, wkurzać siebie i Was. Ten rozdział będzie beznadziejny, ok. Będzie też krótki. Ale kolejne, mam taką nadzieję, wrócą na poprzedni poziom.
Nigdy wcześniej nie miałam takiego braku weny, żadnej inspiracji, kiedy wszystko było ciekawsze niż pisanie, nawet oglądanie po raz setny tych samych filmików na YouTube.
Ale teraz wracam. I oby to był comeback w wielkim stylu.
Zapraszam do czytania <3
________________________________________________________
Dziś wyjątkowo notkę od autorki dostaniecie na początku rozdziału, bo czuję, że jestem Wam winna przeprosiny.
Data dodania ostatniego rozdziału to 14 maja... Wow, sporo mnie tu nie było. Zajęcia, egzaminy, praktyki, poprawka, chęć nicnierobienia w wolnym czasie, seriale, nowe znajomości... a opowiadanie zostało zepchnięte na boczny tor. I kiedy chciałam do niego wrócić, w lipcu, sierpniu i teraz, we wrześniu, otwierałam zakładkę z nowym postem, gapiłam się na tytuły dwóch piosenek, które tam zapisałam świeżo po opublikowaniu ostatniego rozdziału i dostawałam blokady. Serio, przez dwa miesiące nie byłam w stanie napisać ani słowa. Dopiero trochę naskrobałam na początku września, ale to wciąż nie było to.
Dzisiaj też nie jestem z tego zadowolona. Wszystko, co chciałam tu napisać wydaje się sztuczne, bohaterowie są jak lalki z papieru i nie, nie pasuje mi to zupełnie. Ale nie chcę dłużej zwlekać, wkurzać siebie i Was. Ten rozdział będzie beznadziejny, ok. Będzie też krótki. Ale kolejne, mam taką nadzieję, wrócą na poprzedni poziom.
Nigdy wcześniej nie miałam takiego braku weny, żadnej inspiracji, kiedy wszystko było ciekawsze niż pisanie, nawet oglądanie po raz setny tych samych filmików na YouTube.
Ale teraz wracam. I oby to był comeback w wielkim stylu.
Zapraszam do czytania <3
________________________________________________________
- Miałaś zaśpiewać, kiedy wygram odcinek. I co teraz?
- Po prostu więcej mnie nie usłyszysz.
- Uczyłaś się gdzieś śpiewu?
- Dawno temu i nie podobało mi się.
Szli obok siebie, oboje z rękami w kieszeniach, kuląc się pod podmuchami lodowatego wiatru. Przestało padać, ale pogoda dalej nie zamierzała rozpieszczać. Rozdali parę zdjęć i autografów, zwiali z parku samochodem i ostatecznie pożegnali ochronę kilka ulic dalej. Zdecydowali się jednak pójść na kawę. Chyba oboje potrzebowali porozmawiać o tym, co się właśnie wydarzyło. Rita zaproponowała maleńką kawiarnię, ukrytą w Covent Garden. Turyści chętniej wybierali Starbucks i inne znane sieciówki blisko głównych ulic. Natomiast The Delicate Impression odwiedzali ci, którzy w Londynie mieszkali dłużej niż dwa tygodnie i potrzebowali czasu, by ją odnaleźć. Rita odkryła ją dzięki Mattowi, który rozpowszechnił ją w całym swoim środowisku tanecznym. I tak właśnie to wyglądało, wielkie skupisko artystów, tancerzy, amatorskich wokalistów, którzy lubili tam przychodzić na wieczorki oldschoolowego karaoke czy studentów pobliskiego University Of Arts.
- Może po prostu uznamy, że to nie miało miejsca, a jak wygram odcinek to i tak mi zaśpiewasz?
- Czemu tak się na to uparłeś? - Dziewczyna zatrzymała się przed drzwiami kawiarni i szarpnęła za klamkę. - I czemu to się nie otwiera?
- Czytaj kartki na drzwiach. - Harry wskazał na wielki napis "Kawiarnia nieczynna do 01.12 z powodu remontu. Za utrudnienia przepraszamy."
Harriet wywróciła oczami i odsunęła się od drzwi. Nie miała innego pomysłu, gdzie można by pójść. Rozejrzała się po ulicy.
- Mam pomysł. Może przełożymy tę kawę na inny dzień? - zaproponował Harry. - Mam parę spraw do załatwienia, ty chyba też.
- Ja? Co ty możesz wiedzieć o moich sprawach?
- Wiem o jednej. Musisz pogadać z Davidem, jeśli chcesz wszystko wyprostować.
- Od kiedy obchodzi cię David i moje życie? - zmarszczyła brwi Rita.
- Odkąd mogę zostać pobity w jakimś ciemnym zaułku przez twojego chłopaka karatekę. Lubię swój nos. I ogólnie twarz. - Wyjaśnił Harry.
- Po prostu więcej mnie nie usłyszysz.
- Uczyłaś się gdzieś śpiewu?
- Dawno temu i nie podobało mi się.
Szli obok siebie, oboje z rękami w kieszeniach, kuląc się pod podmuchami lodowatego wiatru. Przestało padać, ale pogoda dalej nie zamierzała rozpieszczać. Rozdali parę zdjęć i autografów, zwiali z parku samochodem i ostatecznie pożegnali ochronę kilka ulic dalej. Zdecydowali się jednak pójść na kawę. Chyba oboje potrzebowali porozmawiać o tym, co się właśnie wydarzyło. Rita zaproponowała maleńką kawiarnię, ukrytą w Covent Garden. Turyści chętniej wybierali Starbucks i inne znane sieciówki blisko głównych ulic. Natomiast The Delicate Impression odwiedzali ci, którzy w Londynie mieszkali dłużej niż dwa tygodnie i potrzebowali czasu, by ją odnaleźć. Rita odkryła ją dzięki Mattowi, który rozpowszechnił ją w całym swoim środowisku tanecznym. I tak właśnie to wyglądało, wielkie skupisko artystów, tancerzy, amatorskich wokalistów, którzy lubili tam przychodzić na wieczorki oldschoolowego karaoke czy studentów pobliskiego University Of Arts.
- Może po prostu uznamy, że to nie miało miejsca, a jak wygram odcinek to i tak mi zaśpiewasz?
- Czemu tak się na to uparłeś? - Dziewczyna zatrzymała się przed drzwiami kawiarni i szarpnęła za klamkę. - I czemu to się nie otwiera?
- Czytaj kartki na drzwiach. - Harry wskazał na wielki napis "Kawiarnia nieczynna do 01.12 z powodu remontu. Za utrudnienia przepraszamy."
Harriet wywróciła oczami i odsunęła się od drzwi. Nie miała innego pomysłu, gdzie można by pójść. Rozejrzała się po ulicy.
- Mam pomysł. Może przełożymy tę kawę na inny dzień? - zaproponował Harry. - Mam parę spraw do załatwienia, ty chyba też.
- Ja? Co ty możesz wiedzieć o moich sprawach?
- Wiem o jednej. Musisz pogadać z Davidem, jeśli chcesz wszystko wyprostować.
- Od kiedy obchodzi cię David i moje życie? - zmarszczyła brwi Rita.
- Odkąd mogę zostać pobity w jakimś ciemnym zaułku przez twojego chłopaka karatekę. Lubię swój nos. I ogólnie twarz. - Wyjaśnił Harry.
- David cię nie pobije! - Prawie wrzasnęła dziewczyna. Czemu ten Styles musiał być taki piekielnie wpieniający?
- Dasz mi to na piśmie?
- Jas... - Urwała. Przypomniały jej się wszystkie sceny zazdrości. Za Chiny nie mogłaby zagwarantować Harry'emu, że David nic mu nie zrobi przy spotkaniu twarzą w twarz, zwłaszcza po tym artykule.
- Widzisz? - uśmiechnął się krzywo i wyciągnął telefon. - Zamówię taksówkę.
- Sama umiem sobie zamówić taksówkę. - Warknęła dziewczyna i wyjęła swoją komórkę. Jak na zawołanie rozdzwonił się dzwonek "Eye Of The Tiger". - Tak?
- Czy rozmawiam z panią Harriet Holmes?
- Przy telefonie. - Odparłą ze zniecierpliwieniem, mordując wzrokiem Stylesa, który serio zamawiał dwie taksówki.
- Dzwonię ze szpitala świętego Tomasza...
- To wszystko twoja wina. - Powiedział z wyrzutem David. Szpitalna koszula i biała pościel nie dodawały mu kolorów, wręcz przeciwnie. Był okropnie blady, na lewej ręce miał założony wenflon i podłączoną kroplówkę na wzmocnienie. Przynajmniej tak twierdził lekarz. Prawa noga na wyciągu wyglądała makabrycznie. Gips od stopy do połowy uda.
Pielęgniarka ze szpitala świętego Tomasza miała niemiły obowiązek poinformować Ritę, jako osobę wskazaną przez Davida, że jej chłopak trafił do szpitala w wyniku wypadku samochodowego. A konkretnie został potrącony przez osobówkę pod wejściem do Hyde Parku, kiedy wracał z zajęć karate. A jeszcze konkretniej, zamiast patrzeć się przed siebie, zagapił się i wlazł wprost pod koła osobówki. Na szczęście kierowcy dopiero zapaliło się zielone światło i nie zdążył nabrać prędkości, ale jednak David przekoziołkował przez maskę i skończył ze złamaną nogą i kilkoma mniejszymi obrażeniami.
- Jak to moja? - Zdenerwowanie Rity sięgnęło zenitu. Najpierw przeraziła się nie na żarty i popędziła do szpitala z głową pełną czarnych scenariuszy, ale teraz... Miała ochotę go jeszcze dodatkowo uderzyć za głupotę. - Czy to ja cię wepchnęłam pod tego lexusa?!
- Nie no, sam się wepchnąłem! - Wywrócił oczami chłopak. Z trudem powstrzymał się od teatralnego jęku z bólu. Wiedział, że były lepsze momenty na udawanie cierpiącego, musiał tylko przeczekać pierwszy atak furii swojej dziewczyny.
- Było patrzeć, jak idziesz!
- Wybacz, że moja dziewczyna skakała sobie po parku z tamtym debilem, a ja zagapiłem się na nią, bo miałem cholerne wrażenie, że łapał cię za tyłek!
- Czy ty siebie słyszysz?! - Rita straciła cierpliwość. Wstała z krzesełka i zaczęła nerwowo chodzić po sali, wymachując rękami. To przechodziło jej wszelkie pojęcie. Ze wszystkich ataków zazdrości ten był najgłupszy. Jakim kretynem trzeba być, żeby wpaść pod samochód z powodu durnych wymysłów na temat swojej wiernej do przesady dziewczyny i jej praktycznie współpracownika?
- Przegiąłeś, David! Przegiąłeś jak cholera już wtedy, gdy zostawiłeś Mickeya samego w studio podczas programu. A dzisiaj? Co to, do cholery, miało być! Wiesz, że ze Stylesem nic mnie nie łączy, pracujemy ze sobą, a łapanie za tyłek to najzwyklejsze unoszenie. Jak niby miał mnie unieść, telekinezą?! Poza tym tam były kamery. Kamery!
- Ale...
- Żadnych ale.
- Rita, przysięgnij mi, że między tobą a Stylesem nic nie ma. - Dziewczyna spojrzała na niego jak na wariata, ale mina Davida była całkiem poważna.
- Żartujesz.
- Nie, czemu?
- Mówiłam ci to już tysiąc razy! Nic mnie ze Stylesem nie łączy.
- Ok. Skoro tak mówisz, to muszę ci uwierzyć. - Skinął głową. Rita patrzyła na niego z niedowierzaniem. Już miała się odezwać, ale on jeszcze nie skończył. - Ale dla naszego dobra odejdziesz jak najszybciej z programu i więcej się z nim nie spotkasz. Inaczej z tobą zerwę.
Harriet aż otworzyła usta z zaskoczenia. Chciała coś powiedzieć, ale momentalnie ją zatkało. David nigdy nie postawił przed nią takiego ultimatum. Jasne, kłócili się, miewał ataki zazdrości, ale nie kończyło się na "albo on, albo ja". Aż do tej pory...
- Przecież wiesz, ile ten program dla mnie znaczy... - Wyjąkała, powoli odzyskując równowagę. - Taniec to moje życie, jeśli tu się wybiję, będę mogła potem przebierać w ofertach!
- Już teraz możesz. A dla dobra naszego związku ustąpisz.
- Nie decyduj za mnie. - Syknęła. - Wiesz dobrze, że z managerami Harry'ego łączy mnie umowa, mam go doprowadzić do siódmego odcinka, czy się tobie to podoba, czy nie.
- Wiem. - Wzruszył ramionami. - Ale to nie znaczy, że nie możesz raz się nie przyłożyć i schrzanić jednego tańca.
- Nie mogę. Wiesz doskonale, jaka jestem, nie ma takiej pieprzonej opcji!
To mówiąc, odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami od sali, zostawiając chłopaka samego.
"Znakomity występ!"
"Harry, masz zadatki na świetnego tancerza..."
"Ten foxtrot to chyba wasz najlepszy taniec..."
Te słowa dźwięczały w głowie Rity, kiedy nerwowo wygładzała sukienkę przed wyjściem do ogłoszenia wyników. Pierwszy raz dostali tak dobre opinie od jury.
Bo Harry w tańcu dosłownie popłynął. Jak idealny tancerz, specjalista od standardu, dopracował kroki niemal do perfekcji. Może był tylko niewielki problem z ramą i z jego garbieniem się, ale jednak było widać postęp. To w foxtrocie Styles czuł się najlepiej. Rita mogła to wywnioskować z jego mowy ciała, z uścisku jego dłoni, z jego twarzy. Był z siebie dumny, a ona czuła, że też powinna być z niego dumna. Ale nie potrafiła.
"Dla dobra naszego związku ustąpisz..."
Dostali teraz trzydzieści siedem punktów, wylądowali na drugim miejscu w klasyfikacji jurorów. Mieli szanse na wyprzedzenie Frankie Bridge, która rozwaliła wszystkich swoją sambą. Ewentualnie zostaliby na drugim miejscu, nawet spadek na trzecie by tak nie bolał. I ona miałaby to rzucić? Szansę, że nie skończy się na siódmym odcinku, że mają okazję zajść dalej? Bo w Harrym zaszła zmiana. Nawet jeśli wciąż mieli problem z dogadaniem się, to i tak czuć było postęp.
- Dobra, wychodźcie, po występie Adele od razu się ustawiacie! - Ponaglił ich jeden z asystentów reżysera. Harriet, mimo najszczerszych chęci, nie była w stanie zapamiętać wszystkich imion.
- Wszystko w porządku? - Odwróciła się do swojego partnera.
- Jasne - Przywołała na twarz teatralny uśmiech. - Rozwaliliśmy to, teraz tylko zobaczymy, czy widzowie to widzieli.
Styles skinął głową ze zmarszczonymi brwiami. Nie do końca wierzył w jej słowa, ale dał sobie ostatecznie spokój z przejmowaniem się i skierował się za grupą do głównego studio. Usiedli w wyznaczonych miejscach. Próbował skupić się na występie Adele, ale w głowie ciągle słyszał słowa jury. Nie spodziewał się, że tak dobrze go ocenią. W sumie... dziś pierwszy raz bawił się tańcem. I wygląda na to, że to o to chodziło.
- Przed państwem Adele! - Ogłosił prowadzący. - Chcielibyśmy usłyszeć bis, ale w tej chwili jednak najbardziej czekamy na wyniki głosowania. Dowiedzmy się, która para zwyciężyła w dzisiejszym odcinku, a która niestety będzie musiała nas opuścić.
Wszyscy tancerze ustawiły się na parkiecie, światła przygasły, pozostawiono tylko pojedyncze reflektory nad każdą z par. Tess i Bruce jak co tydzień, wymienili każdego z nazwiska i rozpoczęli ogłaszanie wyników.
- Pierwsze miejsce w dzisiejszym starciu zajmują... Frankie Bridge i Matthew Cutler!
To było do przewidzenia. Rzadko kiedy para z pierwszego miejsca spada niżej. Rita zacisnęła bezwiednie dłoń na ręce Harry'ego, którą obejmował ją w talii. Może się uda, może się uda... musi się udać.
- Do kolejnego odcinka na drugiej pozycji przechodzą... Harry Styles i Rita Holmes!
Tak! Udało się! Reflektor zgasł nad ich głowami.
"Nie odpuszczę" pomyślała, obejmując Stylesa ramieniem. "Nie ma takiej opcji".
______________________________________________________
Mam nadzieję, że mimo swojej jakości rozdział was zadowolił.
Dziękuję wszystkim, którzy go przeczytali. Dziękuję, że wciąż tu jesteście. Dziękuję, ze nie zwątpiliście, że wrócę <3
Kolejny rozdział zacznę pisać już jutro. Trzeba korzystać z przypływu weny, bo jeżeli znowu tak mi spierdoli to się chyba zapłaczę...
Kocham Was
Rox
- Widzisz? - uśmiechnął się krzywo i wyciągnął telefon. - Zamówię taksówkę.
- Sama umiem sobie zamówić taksówkę. - Warknęła dziewczyna i wyjęła swoją komórkę. Jak na zawołanie rozdzwonił się dzwonek "Eye Of The Tiger". - Tak?
- Czy rozmawiam z panią Harriet Holmes?
- Przy telefonie. - Odparłą ze zniecierpliwieniem, mordując wzrokiem Stylesa, który serio zamawiał dwie taksówki.
- Dzwonię ze szpitala świętego Tomasza...
<***>
Pielęgniarka ze szpitala świętego Tomasza miała niemiły obowiązek poinformować Ritę, jako osobę wskazaną przez Davida, że jej chłopak trafił do szpitala w wyniku wypadku samochodowego. A konkretnie został potrącony przez osobówkę pod wejściem do Hyde Parku, kiedy wracał z zajęć karate. A jeszcze konkretniej, zamiast patrzeć się przed siebie, zagapił się i wlazł wprost pod koła osobówki. Na szczęście kierowcy dopiero zapaliło się zielone światło i nie zdążył nabrać prędkości, ale jednak David przekoziołkował przez maskę i skończył ze złamaną nogą i kilkoma mniejszymi obrażeniami.
- Jak to moja? - Zdenerwowanie Rity sięgnęło zenitu. Najpierw przeraziła się nie na żarty i popędziła do szpitala z głową pełną czarnych scenariuszy, ale teraz... Miała ochotę go jeszcze dodatkowo uderzyć za głupotę. - Czy to ja cię wepchnęłam pod tego lexusa?!
- Nie no, sam się wepchnąłem! - Wywrócił oczami chłopak. Z trudem powstrzymał się od teatralnego jęku z bólu. Wiedział, że były lepsze momenty na udawanie cierpiącego, musiał tylko przeczekać pierwszy atak furii swojej dziewczyny.
- Było patrzeć, jak idziesz!
- Wybacz, że moja dziewczyna skakała sobie po parku z tamtym debilem, a ja zagapiłem się na nią, bo miałem cholerne wrażenie, że łapał cię za tyłek!
- Czy ty siebie słyszysz?! - Rita straciła cierpliwość. Wstała z krzesełka i zaczęła nerwowo chodzić po sali, wymachując rękami. To przechodziło jej wszelkie pojęcie. Ze wszystkich ataków zazdrości ten był najgłupszy. Jakim kretynem trzeba być, żeby wpaść pod samochód z powodu durnych wymysłów na temat swojej wiernej do przesady dziewczyny i jej praktycznie współpracownika?
- Przegiąłeś, David! Przegiąłeś jak cholera już wtedy, gdy zostawiłeś Mickeya samego w studio podczas programu. A dzisiaj? Co to, do cholery, miało być! Wiesz, że ze Stylesem nic mnie nie łączy, pracujemy ze sobą, a łapanie za tyłek to najzwyklejsze unoszenie. Jak niby miał mnie unieść, telekinezą?! Poza tym tam były kamery. Kamery!
- Ale...
- Żadnych ale.
- Rita, przysięgnij mi, że między tobą a Stylesem nic nie ma. - Dziewczyna spojrzała na niego jak na wariata, ale mina Davida była całkiem poważna.
- Żartujesz.
- Nie, czemu?
- Mówiłam ci to już tysiąc razy! Nic mnie ze Stylesem nie łączy.
- Ok. Skoro tak mówisz, to muszę ci uwierzyć. - Skinął głową. Rita patrzyła na niego z niedowierzaniem. Już miała się odezwać, ale on jeszcze nie skończył. - Ale dla naszego dobra odejdziesz jak najszybciej z programu i więcej się z nim nie spotkasz. Inaczej z tobą zerwę.
Harriet aż otworzyła usta z zaskoczenia. Chciała coś powiedzieć, ale momentalnie ją zatkało. David nigdy nie postawił przed nią takiego ultimatum. Jasne, kłócili się, miewał ataki zazdrości, ale nie kończyło się na "albo on, albo ja". Aż do tej pory...
- Przecież wiesz, ile ten program dla mnie znaczy... - Wyjąkała, powoli odzyskując równowagę. - Taniec to moje życie, jeśli tu się wybiję, będę mogła potem przebierać w ofertach!
- Już teraz możesz. A dla dobra naszego związku ustąpisz.
- Nie decyduj za mnie. - Syknęła. - Wiesz dobrze, że z managerami Harry'ego łączy mnie umowa, mam go doprowadzić do siódmego odcinka, czy się tobie to podoba, czy nie.
- Wiem. - Wzruszył ramionami. - Ale to nie znaczy, że nie możesz raz się nie przyłożyć i schrzanić jednego tańca.
- Nie mogę. Wiesz doskonale, jaka jestem, nie ma takiej pieprzonej opcji!
To mówiąc, odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami od sali, zostawiając chłopaka samego.
<***>
"Harry, masz zadatki na świetnego tancerza..."
"Ten foxtrot to chyba wasz najlepszy taniec..."
Te słowa dźwięczały w głowie Rity, kiedy nerwowo wygładzała sukienkę przed wyjściem do ogłoszenia wyników. Pierwszy raz dostali tak dobre opinie od jury.
Bo Harry w tańcu dosłownie popłynął. Jak idealny tancerz, specjalista od standardu, dopracował kroki niemal do perfekcji. Może był tylko niewielki problem z ramą i z jego garbieniem się, ale jednak było widać postęp. To w foxtrocie Styles czuł się najlepiej. Rita mogła to wywnioskować z jego mowy ciała, z uścisku jego dłoni, z jego twarzy. Był z siebie dumny, a ona czuła, że też powinna być z niego dumna. Ale nie potrafiła.
"Dla dobra naszego związku ustąpisz..."
Dostali teraz trzydzieści siedem punktów, wylądowali na drugim miejscu w klasyfikacji jurorów. Mieli szanse na wyprzedzenie Frankie Bridge, która rozwaliła wszystkich swoją sambą. Ewentualnie zostaliby na drugim miejscu, nawet spadek na trzecie by tak nie bolał. I ona miałaby to rzucić? Szansę, że nie skończy się na siódmym odcinku, że mają okazję zajść dalej? Bo w Harrym zaszła zmiana. Nawet jeśli wciąż mieli problem z dogadaniem się, to i tak czuć było postęp.
- Dobra, wychodźcie, po występie Adele od razu się ustawiacie! - Ponaglił ich jeden z asystentów reżysera. Harriet, mimo najszczerszych chęci, nie była w stanie zapamiętać wszystkich imion.
- Wszystko w porządku? - Odwróciła się do swojego partnera.
- Jasne - Przywołała na twarz teatralny uśmiech. - Rozwaliliśmy to, teraz tylko zobaczymy, czy widzowie to widzieli.
Styles skinął głową ze zmarszczonymi brwiami. Nie do końca wierzył w jej słowa, ale dał sobie ostatecznie spokój z przejmowaniem się i skierował się za grupą do głównego studio. Usiedli w wyznaczonych miejscach. Próbował skupić się na występie Adele, ale w głowie ciągle słyszał słowa jury. Nie spodziewał się, że tak dobrze go ocenią. W sumie... dziś pierwszy raz bawił się tańcem. I wygląda na to, że to o to chodziło.
- Przed państwem Adele! - Ogłosił prowadzący. - Chcielibyśmy usłyszeć bis, ale w tej chwili jednak najbardziej czekamy na wyniki głosowania. Dowiedzmy się, która para zwyciężyła w dzisiejszym odcinku, a która niestety będzie musiała nas opuścić.
Wszyscy tancerze ustawiły się na parkiecie, światła przygasły, pozostawiono tylko pojedyncze reflektory nad każdą z par. Tess i Bruce jak co tydzień, wymienili każdego z nazwiska i rozpoczęli ogłaszanie wyników.
- Pierwsze miejsce w dzisiejszym starciu zajmują... Frankie Bridge i Matthew Cutler!
To było do przewidzenia. Rzadko kiedy para z pierwszego miejsca spada niżej. Rita zacisnęła bezwiednie dłoń na ręce Harry'ego, którą obejmował ją w talii. Może się uda, może się uda... musi się udać.
- Do kolejnego odcinka na drugiej pozycji przechodzą... Harry Styles i Rita Holmes!
Tak! Udało się! Reflektor zgasł nad ich głowami.
"Nie odpuszczę" pomyślała, obejmując Stylesa ramieniem. "Nie ma takiej opcji".
______________________________________________________
Mam nadzieję, że mimo swojej jakości rozdział was zadowolił.
Dziękuję wszystkim, którzy go przeczytali. Dziękuję, że wciąż tu jesteście. Dziękuję, ze nie zwątpiliście, że wrócę <3
Kolejny rozdział zacznę pisać już jutro. Trzeba korzystać z przypływu weny, bo jeżeli znowu tak mi spierdoli to się chyba zapłaczę...
Kocham Was
Rox
No to teraz ja się pytam: kiedy następny rozdział? ;-)
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że jest w trakcie pisania ;) spróbuję dodać w tym lub w następnym tygodniu
UsuńDziękuję <3
Rozdział boski , nic dodać nic ująć ale mam ci coś ważnego do powiedzenia a mianowicie : wiesz jak ja się martwiąc ze olala a bloga? Myslalam ze juz nie wrócisz...Boże baba zabilabym cie gdybym miała jak za ta zwłokę xd czekam na nastepny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam... Mam nadzieję, że więcej takich przerw nie będzie xD
UsuńDziękuję <3
Cudowny jak zawsze <3 mam nadzieję że już nie będzie takiej długiej przerwy ale nawet jeśli tak będę czekać <3
OdpowiedzUsuńNieee, naprawdę postaram się, żeby takich przerw już nie było :)
UsuńDziękuję <3
Dalej czekam, a w między czasie zaczęłam pisać własne opowiadanie zapraszam do zobaczenia w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.wattpad.com/story/138291793-przyjaciel-mojego-brata-i-ja
Będzie jeszcze jakiś rozdział? Czekam z zniecierpliwieniem na dalszy☺ PS. świetnie piszesz😉
OdpowiedzUsuńChyba się nie doczekamy :( ;(
UsuńSmutno :(
OdpowiedzUsuń