Soundtrack:
Harry Styles tymczasem wcale się nie spieszył na pierwszy trening. Jako gwiazda miał wręcz pewność, że na niego poczekają. No, bo jak można było inaczej?
Wstał za kwadrans ósma, z domu wyszedł wpół do dziewiątej, utknął w korku do siedem po dziewiątej i ostatecznie został zatrzymany przez gromadę krwiożerczych fanek. W tym małym napadzie stracił ulubioną czapkę i oficjalnie znienawidził dzisiejszy dzień. Z pomocą ochroniarzy udało mu się dotrzeć do recepcji, gdzie przemiła (i w dodatku atrakcyjna!) dziewczyna wskazała mu drogę na trzecie piętro.
Powiedzieć, że Harry był niezadowolony to za mało. Był nieziemsko wściekły, że Paul i cały Modest! wpakowali go w ten program. Od udziału w X Factorze minęły cztery lata i jakoś nie czuł potrzeby występu w kolejnym show. Zresztą, oprócz powstania One Direction i spełnienia marzenia o występie na scenie przed tysiącami ludzi, nie miał miłych wspomnień z X Factora. Mordercze treningi wokalne, ćwiczenie choreografii, zdzieranie gardła, mieszkanie w małym pokoju z czwórką kumpli, wkurzający ludzie, z którymi rywalizował, irytująca Caroline Flack, która się do niego przyczepiła i z którą miał przelotny romans... Wszystko to było denerwującą przeszłością, w której jedynym dobrym dniem był dwudziesty trzeci lipca, kiedy poznał najlepszych przyjaciół, za którymi gotowy był skoczyć w ogień. Potem nagrywanie pierwszej płyty, pierwsze single, w tym nieśmiertelne "What Makes You Beautiful", trasa "Up All Night", następnie kolejne teledyski, gigantyczna trasa "Take Me Home" dookoła świata, film... A to wszystko bez chwili przerwy, bez trzymanki, bez miejsca na uczucia, zmęczenie, zniechęcenie...
Wszystko trzeba było wykonywać z uśmiechem przylepionym do ust. Zdjęcie z fanką? Uśmiech! Wywiad w telewizji? Uśmiech! Koncert na stadionie? Uśmiech! Przypadkowe spotkanie na ulicy? Jeszcze większy uśmiech, przecież jesteś wtedy Harrym Stylesem w jego własnym prywatnym życiu i innych nie obchodzi, że w tej całej prywatności wolałbyś pozostać sam.
Był już tym wszystkim zmęczony. Nie miał ochoty na wywiady, fotki, podróże do kolejnych krajów. Chciał zaszyć się w Holmes Chapel albo w Los Angeles i zapomnieć. Okej, zapominanie nawet dobrze mu szło. Codziennie impreza, bo przecież każdy chciał na swoim party mieć Stylesa z tego słynnego zespołu. Co noc nowa dziewczyna, bo przecież każda chciałaby być dotknięta przez niego! Prawdopodobnie to dlatego Harry stał się taki zadufany w sobie. Był gwiazdą i wszyscy chcieli spędzić choć sekundę w świetle jego blasku. A teraz ten blask będzie przyćmiony przez treningi, pot, jeszcze większe zmęczenie i kroki durnych tańców towarzyskich!
Jedynym pocieszającym faktem było to, że jego partnerka może będzie super laską, z którą nawiąże niezobowiązujący romans.
Wreszcie odnalazł w hiperdługim korytarzu drzwi, a na nich tabliczkę z napisem "Harry Styles & Harriet Holmes". Bo ciekawiej imion im nie mogli dobrać. Szkoda jeszcze, że nie miał na nazwisko Watson, byłaby para rodem z kryminałów Conan Doyle'a o Sherlocku Holmesie. Ale zaraz... Dlaczego w środku grała już muzyka? Harry uchylił drzwi i wetknął głowę do środka. Zauważył na parkiecie wirującą parę.
Zgrabna brunetka tańczyła z wysokim szatynem, właśnie wykonywali jakąś akrobację, która wyglądała jak salto dziewczyny na rękach tancerza. Harry'ego zemdliło. Na miejscu tej laski zwiałby stąd, aż by się kurzyło, jednak jej udało się wylądować z gracją w ramionach partnera i wykonać kolejne szybkie kroki w rytm muzyki. Oboje byli bardzo zgrani, ich ruchy dopasowane do siebie jak dwa kawałki puzzli. Doskonale przewidywali ruch partnera, byli maksymalnie skupieni na wykonywanym tańcu. Mimo całej swej niechęci do programu, Harry przyznał z zazdrością, że chciałby kiedyś tak zatańczyć. Patrzył na nich jak zaczarowany. Nigdy nie był wielkim fanem tańca (chyba że podchodzącego pod erotyczny z gorącą dziewczyną w klubie!), a zwłaszcza towarzyskiego, jednak ten pokaz naprawdę mu się spodobał.
Para zakończyła układ podnoszeniem z odchyleniem partnerki w tył. W pierwszej chwili Harry pomyślał, że dziewczyna złamała kręgosłup. Zdziwiło go tylko, że nie usłyszał chrupnięcia ani trzasku. Dopiero gdy oboje stanęli normalnie, stwierdził z podziwem, że tancerka była wyćwiczona jak z gumy. Niewiele myśląc, zaczął bić im brawo. Para odwróciła się gwałtownie w jego stronę.
-Wow.- Powiedział, podchodząc bliżej.- W życiu czegoś takiego nie widziałem. To było super.
-Dzięki.- Odezwał się tancerz z przyjaznym uśmiechem.
-Sorry, że przerwałem wam trening, ale nie wiecie może, gdzie ma próbę Harriet Holmes? Jestem Harry Styles, jej partner w programie.- W odpowiedzi dziewczyna spojrzała na zegar.
-Godzina, trzydzieści trzy minuty i czternaście sekund spóźnienia.- Odpowiedziała lodowato. Taniec z Mattem trochę ją uspokoił. Gdyby nie to, rozszarpałaby Stylesa gołymi rękami.
-Wow... To ty?- Upewnił się Harry i wyciągnął rękę na przywitanie.
Dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. Podeszła do wieży i wyłączyła w połowie kolejną piosenkę. Zamiast niej rękę uścisnął Matt.
-Cześć, jestem Matt Robertson, partner taneczny Rity.- Potrząsnął energicznie dłonią zdumionego chłopaka.- Szczerze ci współczuję, stary, bo to niezła siekiera.
-Matt.- Powiedziała Rita ostrzegawczo.- Zjeżdżaj stąd.
-Jasne, szefowo.- Skinął głową.- Powodzenia. Jakby co, to wal śmiało do mnie.- Szepnął jeszcze do Harry'ego i ulotnił się.
Styles stał na środku sali i szczerze mówiąc, nie bardzo wiedział, co robić. Całą uwagę skupił na szczupłej brunetce stojącej tyłem do niego przy wieży. Aż podskoczył, kiedy odwróciła się szybko.
-Nazywam się Harriet Holmes, ale jeśli chcesz trochę pożyć, nazywaj mnie Rita.- Powiedziała beznamiętnie.- Będę twoją partnerką w programie.
-Tylko w programie?- Harry nie mógł się powstrzymać od tego pytania połączonego z seksownym, w jego mniemaniu, spojrzeniem prosto w oczy tancerki. Dziewczyna, ku jego zaskoczeniu, nie spuściła wzroku, nie zachichotała, nie zaczerwieniła się, nawet się nie zdziwiła! Po prostu nie zareagowała! Harry, który był przyzwyczajony do mdlejących na jego widok tłumów nastolatek, był tym lekko zdezorientowany. Rita świdrowała piosenkarza spokojnym wzrokiem, aż to jemu zrobiło się nieswojo. A jeszcze wczoraj to spojrzenie działało! Kurde, chyba nie był dziś w formie.
-Czas ustalić parę zasad.- Harriet podeszła do niego na odległość metra.- Po pierwsze, nienawidzę spóźnialstwa, niedokładności, robienia czegokolwiek na odwal. Dziś jest pierwszy dzień, więc ci odpuszczę, ale następnym razem, jak się tak spóźnisz, to twój trening będzie przypominał wstęp do piekła. Po drugie, to, że jesteś gwiazdą, nie daje ci żadnej taryfy ulgowej. Połowa ludzi tutaj to gwiazdy i wierz mi, naprawdę ciężko pracują na Kryształową Kulę i wygraną...
-A ty niby nie chcesz wygrać?- Zapytał cierpko, wchodząc tancerce w pół zdania.
-Nie.- Odparła chłodno.- Jasne, fajnie byłoby wygrać, ale to dopiero moja pierwsza edycja. Mam dwadzieścia lat i całą przyszłość przed sobą. Jeszcze się dorobię Kryształowej Kuli, wiem to. Ale będę pracowała ciężko razem z tobą i nie pozwolę ci odpaść, bo wiem, po co tu jesteś.- Styles zesztywniał, słysząc jej słowa. Okej, jeśli ona wiedziała o tym ultimatum... to Harry miał już wyraźny powód, żeby jej nie lubić.- Żeby osiągnąć to, co chcesz osiągnąć, musisz przejść przez minimum sześć odcinków. Potem mogę ci odpuścić.
-A skąd wiesz, co ja chcę osiągnąć? I czy ja, do kurwy nędzy, chcę zrobić to, co każe mi manager?!- Zaskoczył ją tym wybuchem. Do tej pory myślała, że decyzja o programie była podjęta za zgodą piosenkarza. Co za niespodzianka.
-Spokojnie. Nie wiem, na co liczysz, ale popisałeś umowę z produkcją i nie możesz się z niej wycofać.- Wzruszył ramionami i zrzucił torbę na parkiet.- Rozumiem, że zaczynamy pierwszy trening.
-Możemy zaczynać.- Burknął, kopiąc torbę pod ścianę. Rita skrzywiła się, ale nic nie powiedziała. Starczy jej kazań na dziś, na ten pierwszy raz. Chociaż...
-Radzę ci zmienić te buty na trampki lub adidasy. Właśnie!- Podeszła do stolika z wieżą i wzięła z niego małą kartkę.- Po treningu idź do tej sali. To garderoba. Zdejmą z ciebie miarę, bo ciuchy są szyte na każdy występ. Rzadko używa się gotowców.
-Okej.- Mruknął, chowając karteczkę do kieszeni rurek. A może by teraz spróbować do niej zarwać? Wypracowany zmysł podrywacza popchnął go w stronę dziewczyny. Stanął tuż koło niej i dotknął ręką jej ramienia.- A może ty mnie tam zaprowadzisz?- Zapytał z wyraźną chrypką w głosie. Doskonale wiedział, jak ona działa na dziewczyny. A ta dziewczyna naprawdę go interesowała.
-Zasada numer trzy, panie Styles. Mam chłopaka, który trenuje karate i bardzo mnie kocha, a ja kocham jego.- Strąciła rękę Harry'ego, jakby to była żmija.- Udział w programie to moja praca i nie interesują mnie poboczne flirty. A kontakt fizyczny ograniczmy do kroków w tańcu.- Powiedziała stanowczo.
"Jeszcze zobaczymy!"
Harry wpatrywał się z uwagą w dziewczynę. Sposób, w jaki się poruszała i ten stanowczy ton mega go nakręcał. Tymczasem Rita była cholernie zirytowana. Nie dość, że się spóźnił, to jeszcze teraz próbował bezczelnie ją poderwać. Nie ma takiej opcji.
-Na początek rozgrzewka.- Włączyła żywą muzykę i odwróciła się do swojego partnera.- Kara za spóźnienie. Na podłogę i sto pompek, a potem tak z dwadzieścia okrążeń sali truchcikiem. Jazda, ruchy, ruchy!- Popędziła chłopaka, który gapił się na nią z otwartymi szeroko oczami.
-Ile?!
__________________________________________
Kolejny rozdział, proszę bardzo :D
Wiem, że akcja rozkręca się powoli, ale tak ma być, zapewniam was. Niedługo też będą dłuższe rozdziały... a przynajmniej tak mi się wydaje ;P
Kolejny rozdział drugiego sierpnia ;)
Dziękuję za wszystkich obserwatorów, komentarze, za wszystko :*** cieszę się, że jest dopiero drugi rozdział, a wy tak chętnie tu zaglądacie, thank you very much :)
A teraz lecę się dalej pakować, jadę do Chorwacji na tydzień ^^
Buziaki <3
Roxanne xD